Meghan Markle pojawiła się na bankiecie w Marlborough House w Londynie w jasnożółtej sukience projektu Brandona Maxwella, który od 2012 roku pracował jako stylista Lady Gagi a od niedawna założył własną markę. Sukienki, które można było nabyć w jednym z internetowych sklepów za 900 funtów zostały całkowicie wyprzedane w ciągu zaledwie kilku godzin. Niektóre media na Wyspach wytknęły żonie księcia Harry'ego, że zgodnie z dworską etykietą nie powinna pokazywać się publicznie w strojach z odkrytymi ramionami.
Więcej dyskusji wywołało jednak zachowanie księżnej Sussex, która podczas drogi na przyjęcie trzymała za rękę swojego męża księcia Harry'ego. Choć wydaje się to brzmieć śmiesznie, dla przywiązanych do tradycji Brytyjczyków jest poważnym uchybieniem. Zgodnie z niepisanym zwyczajem członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej nie powinni sobie okazywać uczuć w miejscach publicznych. Brytyjskie media podkreślają, że do tej zasady stosują się książę William oraz księżna Kate Middleton. Ekspert Robin Kermode powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że zachowanie poszczególnych członków rodziny królewskiej wpływa na ich wizerunek w oczach obywateli Wielkiej Brytanii i całego świata.
Zdecydowanie mniej surowy w ocenie pary książęcej jest ekspert ds. etykiety Myka Meier, który zaznaczył, że wystarczy popatrzeć na księcia Karola oraz Cammilę Parker-Bowles, którzy wielokrotnie przytulali się i trzymali za ręce podczas publicznych wystąpień. – Nigdzie nie zostało napisane, że członkowie rodziny królewskiej mają się trzymać od siebie z daleka i nie wolno im złapać się za ręce. To jest kwestia osobistych preferencji. Oczywiście dużo zależy również od uroczystości. W przypadku ważnych imprez państwowych etykieta faktycznie powinna być zachowana, jednak w tym przypadku nie ma o tym mowy – dodał.
Czytaj też:
Wpadka Meghan Markle na Royal Ascot. Żona księcia Harry'ego złamała ważną zasadę
Meghan Markle i książę Harry na bankiecie w Marlborough House w Londynie