O tej sprawie poinformował „Miami Herald”. Administracja ds. Bezpieczeństwa Transportu (TSA) w rozmowie z mediami przyznała, że do nietypowego znaleziska doszło na międzynarodowym lotnisku w Miami. Podczas prześwietlenia nadanych bagaży okazało się, że w jednym z nich znajduje się... pyton. Na szczęście obyło się bez scen rodem z filmu „Węże w samolocie”, w którym węże znalazły się na pokładzie maszyny. Dzięki reakcji odpowiednich służb, niebezpieczny bagaż nie poleciał do Barbadosu.
Reakcja służb
– Wąż, który nie dostał się do samolotu dzięki szczegółowemu sprawdzeniu przez naszych oficerów, został ukryty wewnątrz dysku twardego i umieszczony w torbie, która miała polecieć na Barbados – potwierdziła rzeczniczka TSA Sari Koshetz.
Na miejsce wezwano służby zajmujące się dzikimi zwierzętami. Pyton został zabrany do specjalnego ośrodka, a pasażera ukarano grzywną. Koshetz podkreśliła, że dzięki reakcji pracowników lotniska udało się uniknąć dużego zagrożenia. Z jej wypowiedzi wynika, iż w przeszłości dochodziło do sytuacji, gdy przemycane zwierzęta uciekały z bagażu i przegryzały przewody znajdujące się na pokładzie.
Czytaj też:
Trwają poszukiwania groźnego węża pod Warszawą. Zgłosił się nowy świadek