Szaleństwo prezydenta Trumpa

Szaleństwo prezydenta Trumpa

Donald Trump
Donald Trump Źródło: Newspix.pl / ABACA
Występ prezydenta USA w Helsinkach po spotkaniu z Władymirem Putinem zjeżył włosy na głowie nawet jego najbardziej zagorzałym zwolennikom, ale czy naprawdę padły tam jakieś niepokojące konkrety?

Amerykanie, nawet ci o republikańskich sympatiach mają powody, żeby uznać wystąpienie po rozmowach z Władymirem Putinem za hańbę. Prezydent przyznał, że bardziej niż własnym tajniakom wierzy obertajniakowi , z gracją szczerego kagiebisty mówiącego, że to nie on manipulował przedwyborczymi przekazami w amerykańskim internecie. Widać, że ego bardzo cierpi z powodu powszechnych w USA podejrzeń, że do Białego Domu wsadzili go nie amerykańscy wyborcy, tylko kilku hakerów z rosyjskiej FSB. Zostawmy jednak wewnętrzne problemy polityczne Ameryki i zobaczmy, co z fatalnego wizerunkowo dla Trumpa występu w Helsinkach rzeczywiście dla świata wynika.

Ten sam człowiek, który kilka dni wcześniej ciosał Angeli Merkel kołki na głowie z powodu ulegania rosyjskim wpływom energetycznym, po spotkaniu z rosyjskim prezydentem mówił o konkurowaniu z Nord Stream 2 w Europie. Czy z tego ogólnikowego stwierdzenia można wywodzić wniosek, że USA odpuszczają Rosji strategiczny projekt? Żadna deklaracja, dotycząca np. rezygnacji z groźby nakładania amerykańskich sankcji na firmy unijne, robiące interesy z Gazpromem w Helsinkach nie padła. Przeciwnie, powiedział, że USA tę rywalizację o rynek energetyczny UE z Rosją wygra. A jak ktoś jest zdeterminowany, żeby wygrać, to stosuje wszelkie metody, w tym i totalną blokadę konkurencji.

Trudno też zgodzić się z twierdzeniem, że jeśli Trump mówi o tym, że USA ponoszą część odpowiedzialności za pogorszenie relacji z Rosją, to popełnia jakiś wielki grzech. To stwierdzenie faktu: jego poprzednik Barack Obama zarządził reset relacji z Rosją i zaczął zwijać Amerykę z Europy a także z Bliskiego Wschodu, co Rosjanie wykorzystali do inwazji na Ukrainę, ekspansji energetycznej w UE i interwencji zbrojnej w Syrii. Nie należy też przesadzać z rzekomą głuchą ciszą obu przywódców nad Ukrainą, mającą świadczyć o tym, że rosyjski agent w Białym Domu sprzedał Kijów Moskwie. W samym Kijowie widzą to inaczej, ciesząc się z deklaracji , zapewniającego Trumpa, że strategicznie ważny dla Ukrainy tranzyt rosyjskiego gazu zostanie utrzymany.

Wbrew histerycznym reakcjom nie mamy więc do czynienia z żadną jałtańską zdradą i kapitulacją Ameryki wobec Rosji. To co wydarzyło się w Helsinkach jest jedynie poważnym wizerunkowym blamażem mało doświadczonego polityka z nadmiernie rozdętym ego, który jak każdy z jego poprzedników dał się złapać cwanemu czekiście za serce. Cała nadzieja w tym, że rozchwiane emocje a może po prostu zwykła głupota Donalda Trumpa i tym razem zostanie wzięta w karby przez jego administrację i z wielkiej chmury nad Helsinkami spadnie jednak całkiem mały i nieszkodliwy dla nas deszcz.

Czytaj też:
Amerykańskie media po spotkaniu Trumpa z Putinem. Krytyczny nawet Fox News