O tym odkryciu poinformował „New York Times”. Mark Desire jest zastępcą dyrektora biologii sądowej w Nowym Jorku i kieruje zespołem identyfikującym szczątki osób zmarłych w wyniku ataku na World Trade Center 11 września 2011 roku. Desire powiedział, że ostatnie szczątki badano w ciągu tych 17 lat aż sześciokrotnie. Za każdym razem zespół nie był w stanie zdobyć wystarczającej ilości DNA z próbki do pozytywnej identyfikacji. Zespół miał do dyspozycji kość ofiary.
Trudności w identyfikacji
Zidentyfikowane szczątki należały do 26-letniego Scotta Michaela Johnsona, który pracował w jednym z budynków jako analityk papierów wartościowych. Biuro, w którym Johnson przebywał w momencie ataku, znajdowało się na 89. piętrze. Mężczyzna jest pierwszą zidentyfikowaną osobą od sierpnia ubiegłego roku. Nazwisko zidentyfikowanej wówczas ofiary nie zostało podane do publicznej wiadomości na życzenie rodziny.
Desire zapowiedział, że szczątki, które wciąż pozostają w zakładzie medycyny sądowej, są najtrudniejsze do zidentyfikowania. Większość próbek to kości, które stanowią jedne z najtrudniejszych materiałów do generowania profili DNA. Sprawy nie ułatwia fakt, że część DNA ofiar z 11 września został zniszczona z powodu ekspozycji na ogień, wysoką temperaturę i paliwo lotnicze. Pracowników zespołu porównującego dostarczone przez rodziny ofiar próbki DNA ze szczątkami odnalezionymi na miejscu katastrofy, czeka jeszcze dużo pracy. Do tej pory zidentyfikowali 1642 osób z 2753.
Czytaj też:
Dżihadysta związany z atakami z 11 września zatrzymany w Syrii