83 osoby zginęły przez podpalaczy? Grecki minister ujawnia szokujące informacje

83 osoby zginęły przez podpalaczy? Grecki minister ujawnia szokujące informacje

Pożar w Grecji
Pożar w Grecji Źródło: X / @CoachPMartins
Grecja ma „poważne przesłanki”, by twierdzić, że pożary lasów w pobliżu Aten, w skutek których zginęły co najmniej 83 osoby, zostały wywołane celowo – stwierdził w czwartek minister ds. bezpieczeństwa publicznego Nikos Toskas.

Już we wtorek grecki minister Nikos Toskas sugerował, że pożary mogły nie być przypadkowe, a w czwartek potwierdził swoje słowa. Przekazał, że w przypadku co najmniej jednego z ognisk pożaru istnieją „poważne przesłanki”, by twierdzić, ze doszło do podpalenia. Toskas nie ujawnił zbyt wielu szczegółów, zdradził jednak, że taką tezę wysunęła policja na podstawie zdjęć satelitarnych i oględzin na miejscu tragedii. Chodzi o pożar, który wybuchł w mieście Penteli we wschodniej Attyce. Rzecznik rządu Dimitris Tzanakopoulos podkreślił, że mowa jest nawet o 15 miejscach, w których pojawił się ogień. Dodał przy tym, że tak ogromna skala pożarów stanowiła ogromne wyzwanie dla strażaków.

Ofiar mogło być mniej?

Władze przyznają równocześnie, że można było uniknąć aż tak dużej liczby ofiar, gdyby ewakuacja została przeprowadzona sprawniej. Burmistrz gminy Rafina-Pikiermi w Attyce przyznał, że skala zagrożenia została „niedoszacowana”, przez co ludzie zbyt późno zaczęli upuszczać swoje domostwa. – Moglibyśmy mieć mniej ofiar, gdyby istniał dobrze zorganizowany plan ewakuacji, ale kiedy w Penteli wybuchł ogień, nie było rozkazu ewakuacji dla wschodniej części Attyki ze względu na kierunek wiatru – wyjaśniał Bournos w rozmowie z CNN.

Jednocześnie włodarz bronił decyzji, by nie ogłaszać przymusowej ewakuacji Mati i sąsiednich wiosek. – Mieszkańcy nie słuchają takich poleceń, zostają, żeby bronić swoich gospodarstw – tłumaczył. – Oczywiście, jest ogromna wściekłość z powodu liczby ofiar. Ale ci sami ludzie, którzy teraz są wściekli, zostaliby w domach, gdyby padł rozkaz ewakuacji. Także ofiary tak czy inaczej by były. Byłoby ich mniej, ale nadal by były – mówił włodarz.

CNN podkreśla, że wbrew jego słowom, wielu Greków uciekało, widząc zagrożenie. Świadczy o tym ogromna ilość osób, które odratowano z plaż i klifów. Słowa burmistrz krytykuje Demetres Karavellas, dyrektor generalny WWF Greece. Jak podkreśla, to „kulawa wymówka”, a jego organizacja od lat ostrzegała przed zagrożeniem. – Ludzie próbowali uciekać, usiłowali się wydostać – relacjonował w rozmowie z CNN. Jego zdaniem władze przegapiły krótkie okienko czasowe, gdy mógł zostać wydany nakaz ewakuacji. Obaj, Karavellas i Bournos zgodnie przyznają, że problemem w całej Grecji jest odpowiednia koordynacja i brak szybkiego reagowania w sytuacjach kryzysowych.

Tragiczne pożary

Przypomnijmy, że ogień pojawił się w poniedziałek w okolicy Aten, a jedną z najbardziej poszkodowanych miejscowości był popularny kurort Mati. Na razie oficjalnie mowa jest o 83 ofiarach śmiertelnych, wśród których jest dwójka Polaków. Około 60 osób nadal przebywa w szpitalach, z czego 11 jest w stanie ciężkim. Greckie władze ostrzegają jednak, że tragiczny bilans pożarów może wzrosnąć, ponieważ wciąż wiele osób jest zaginionych. Od dwóch dni strażacy i ratownicy przeszukują zgliszcza domów i samochodów.

Wielu ludzi ucieczkę przed ogniem znalazło w wodzie. Kilkaset osób zostało uratowanych z morza przez straż przybrzeżną, rybaków i cywilów, którzy wypłynęli im na ratunek prywatnymi łodziami. Niezależnie od tego, dla części ofiar pożarów – w tym Polaków – to woda okazała się śmiertelną pułapką.

26 ciał w jednym miejscu

Wśród ofiar śmiertelnych są całe rodziny. W nadmorskim kurorcie Mati na klifie znaleziono ciała 26 osób – dorosłych i dzieci. – Ci ludzie i ich dzieci usiłowali znaleźć drogę ucieczki, ale niestety nie zdążyli. Instynktownie, widząc zbliżający się koniec, objęli się – relacjonował Nikos Economopoulos, szef greckiego Czerwonego Krzyża.

Nie żyje dwoje Polaków

W pożarach w Grecji zginęło dwoje Polaków – kobieta i jej syn. Zmarli byli klientami biura podróży Grecos. Znajdowali się na łodzi, za pomocą której ewakuowano 10 osób z hotelu znajdującego się na terenie zagrożonym pożarem. Szalupa zatonęła wraz ze wszystkimi pasażerami. – Nie było zorganizowanej ewakuacji. Wszyscy uciekali w popłochu – relacjonował w rozmowie z TVP Info pan Jarosław, którego żona i syn zginęli w pożarze w Grecji.

„Czuliśmy, jak ogień pali nam plecy”

Jednym z terenów najbardziej zniszczony po pożarach jest popularny kurort Mati. BBC przywołuje przerażające relacje mieszkańców tego rejony Attyki, którzy przed pożarami uciekli do morza. – Czuliśmy, jak ogień pali nam plecy, zanurkowaliśmy do morza. Boże, musieliśmy uciekać, żeby ocaleć – relacjonował Kostas Laganos. George Vokas, inny mężczyzna, którego rodzina także uciekła na plażę, przyznał że nie był w stanie pomóc jednej z kobiet, co skończyło się jej śmiercią w płomieniach. – Mówimy o biblijnej katastrofie w tym cudownym rejonie Mati – podsumował ocalały mężczyzna.

Czytaj też:
Dramatyczne słowa Polaka, którego rodzina zginęła w Grecji. „Nie było żadnej pomocy”

Galeria:
Tragiczne pożary w Grecji
Źródło: CNN