23-letni Corrie Mckeague zaginął w nocy 24 września 2016 r. Ostatni raz widziano go w miasteczku Bury St Edmunds, niedaleko bazy RAF-u. Rodzina mężczyzny podejrzewała, że Mckeague mógł zostać porwany, jednak policja nie miała na to żadnych dowodów.
Śledztwo przez dłuższy czas stało w miejscu, aż w końcu służby ustaliły, co prawdopodobnie stało się z 23-latkiem. Martin McKeague, ojciec zaginionego w poście na Facebooku ujawnił to, co przekazali rodzinie policjanci. Chociaż trudno w to uwierzyć, zdaniem śledczych Corrie najpierw dostał się do kontenera na odpady, a później śmieciarką przewieziono go do zakładu utylizacji odpadów.
„Jesteśmy pewni, że jest on gdzieś w systemie utylizacji odpadów w Suffolk, ale jego szczątki są zasadniczo nie do odzyskania” – napisał ojciec zaginionego. Podkreślił, że przedstawione przez policję dowody były „dokładne i przekonujące”. „Przyjęcie tego wniosku nie było łatwe dla rodziny” – przyznał. Martin McKeague wyjaśnił, że policja odwiedziła rodzinę w październiku zeszłego roku i w lutym 2018 r.
Z relacji ojca wynika, że poszukiwania ciała są w zasadzie niemożliwe. Jak podaje BBC, rodzina McKeague’a planuje postawić symboliczny pomnik zaginionemu.
Czytaj też:
Ciało 6-latki znalezione na terenie opuszczonego hotelu