O historii Grega Mantefeuela z West Band w stanie Wisconsin poinformował Fox29. 48-latek do tej pory nie miał problemów zdrowotnych, a przez całe życie otaczał się psami. Teraz stracił wszystkie kończyny za sprawą jednego ze swoich czworonogów. W ubiegłym miesiącu mężczyzna trafił do izby przyjęć z podejrzeniem grypy. Żona 48-latka przyznała, że u Mentefeuela na całym ciele zaczęły pojawiać się siniaki. – Wyglądał tak, jakby ktoś uderzył go kijem baseballowym – dodała.
Niezwykle rzadki przypadek
Badania wykazały, że 48-latek nabawił się infekcji bakteryjnej wywoływanej przez tzw. capnocytophagę, która występuje w ślinie psa. Bakterie te są szczególnie niebezpieczne dla osób z osłabioną odpornością, a rozprzestrzeniają się poprzez ugryzienie lub inny blisko kontakt z zakażonym psem. Doktor Silvia Munoz-Price, która specjalizuje się w chorobach zakaźnych, przyznała, że przypadek Mentefeuela jest bardzo rzadki. – Ponad 99 proc. ludzi, którzy mają psy, nigdy nie będzie miało takiego problemu – dodała.
Infekcja najpierw spowodowała spadek ciśnienia krwi mężczyzny, a później problemy z krążeniem w kończynach. Konieczna okazała się ich amputacja. Mężczyzna będzie musiał przejść także chirurgiczną rekonstrukcję nosa, ponieważ ta część ciała także została zainfekowana przez bakterię.
U pacjentów zarażonych w ten sposób mogą wystąpić pęcherze, zaczerwienienie lub obrzęk na ciele w tym miejscu, które pojawia się w miejscu ugryzienia, lub polizania przez psa w przypadku, gdy wcześniej w tym miejscu znajdowała się jakaś rana. Do tego dochodzą: gorączka, bóle mięśni i głowy, wymioty oraz biegunka. Objawy pojawiają się od trzech do pięciu dni od zakażenia. W najbardziej skrajnym przypadku może dojść do zgonu osoby zarażonej.
Czytaj też:
Matka pokazała zdjęcia swojej 5-letniej córki. „Najgorszy przypadek ospy wietrznej”