Dokument wydany przez Amerykańską Akademię Pediatryczną zostanie opublikowany w sierpniowym wydaniu czasopisma „Pediatrics”. Lekarze ostrzegają w swoim raporcie o niebezpieczeństwie, jakie stwarzają konserwanty zawarte w żywności i przyznają, że wielu rodziców pozostaje „niewzruszonych wobec ryzyka”.
Dr Michael Wheeler, profesor i dietetyk wyjaśnił, że związki chemiczne mogą powodować opóźnienie wzrostu, a w niektórych przypadkach funkcji rozwojowych. Specjaliści głoszą, że chemikalia są bezpośrednie, albo pośrednie. Bezpośrednie dodatki chemiczne, czyli m.in. azotany i azotyny znajdują się w środkach konserwujących, podczas gdy pośrednie dodatki można znaleźć w puszkach z tworzywa sztucznego i metalu. – Dzieci zjadają dużo przetworzonej żywności. Są narażone na wyższe poziomy szkodliwych związków w organizmie – podkreślił dr Wheeler i wskazał, że dieta powinna być zrównoważona. – Można pozwolić dziecku na taką przekąskę od czasu do czasu, ale musi być zrównoważona zdrową, świeżą żywnością – tłumaczył.
Problemem są pieniądze
Autorzy badań przyznają, że unikanie chemikaliów w żywności może okazać się trudne, szczególnie dla rodzin o niskich dochodach. Materiały nietoksyczne, takie jak pojemniki stalowe lub szklane butelki wielokrotnego użytku, są zazwyczaj droższe. Świeża, ekologiczna żywność bez konserwantów zazwyczaj jest sprzedawana właśnie w takich opakowaniach.
Czytaj też:
Witaminy i suplementy, które mogą wspomagać walkę z objawami depresji