Jak podaje portal airlive.net, 1 sierpnia z lotniska El Prat w Barcelonie miał odlecieć samolot linii Ryanair. Pasażerowie podróżujący na Ibizę zostali jednak tuż przed startem ewakuowani. Powodem był pożar przenośnego urządzenia do ładowania telefonu, czyli tzw. powerbanka. Według nieoficjalnych informacji, sprzęt należał do pasażera z Nowej Zelandii.
Ewakuacja pasażerów
Rzecznik linii Ryanair potwierdził w oświadczeniu, że „wszyscy pasażerowie zostali bezpiecznie ewakuowani z samolotu do terminalu, a załoga pokładowa zajęła się płonącym urządzeniem”. Podano także informację, że linie pracują nad sprawnym podstawieniem drugiej maszyny.
Jeden z pasażerów powiedział w rozmowie z mediami, że urządzenie wybuchło, gdy samolot znajdował się na pasie startowym. – Na szczęście byłem w pierwszym rzędzie i otworzyłem drzwi zanim pilot uruchomił rynnę – dodał świadek. Żaden z pasażerów nie odniósł obrażeń. Pożar został szybko ugaszony, a organizatorzy lotu nie wzywali straży pożarnej. Pasażerowie lecący do Ibizy musieli poczekać na nową maszynę.
Czytaj też:
Katastrofa samolotu w Meksyku. Maszyna uderzyła w ziemię, ale wszyscy przeżyli