Wilno jako punkt G Europy. Kontrowersyjna kampania Litwinów

Wilno jako punkt G Europy. Kontrowersyjna kampania Litwinów

Plakat promujący kampanię
Plakat promujący kampanię Źródło: materiały prasowe
W czwartek ruszyła oficjalna promocja Wilna za granicami kraju. Stolica Litwy będzie promowana hasłem „Wilno: Punkt G Europy”. Taki chwyt marketingowy nie wszystkim przypadł do gustu.

Firma Go Vinlnius, która odpowiada za promocję turystyczną Wilna, rozpoczęła 9 sierpnia kampanię mającą na celu propagowanie walorów stolicy Litwy na rynku brytyjskim i niemieckim. Informację o działaniach marketingowych rozesłano także do polskich mediów. Z nadesłanego komunikatu dowiadujemy się, że „kampania ma na celu zwiększenie widoczności Wilna i położenia miasta jako ekscytującej opcji dla millenialsów szukających alternatywnych miejsc turystycznych”.

Krytyka władz i Kościoła

Organizatorzy kampanii wykorzystują do tego hasło „Wilno: Punkt G Europy”, który ma komponować z „zabawnym” sloganem: „Nikt nie wie, gdzie leży, ale jak już go znajdziesz, to jest niesamowicie”. Koncepcja została stworzona przez litewskich studentów, którzy „starali się zwrócić uwagę na Wilno i jego potencjał jako alternatywnego miejsca turystycznego w Europie”.

Kampanii towarzyszy plakat ukazujący kobietę leżącą na mapie Europy. Makieta imituje prześcieradło, a modelka chwyta mapę w miejscu, gdzie położone jest Wilno. Ten obraz oraz slogan spotkały się z krytyką wielu środowisk. W rozmowie z AFP były burmistrz miasta Arturas Zuokas powiedział, że „nikt na Zachodzie nie używa już seksistowskich odniesień w marketingu”. Z kolei wileński arcybiskup Gintaras Grusas stwierdził, że kampania „może wzmocnić wizerunek Wilna jako miasta turystyki seksualnej, a także wykorzystuje seksualność kobiet”.

Litewski rząd poprosił władze miasta o odłożenie kampanii do czasu, aż zakończy się planowana na wrzesień wizyta papieża Franciszka. Organizatorzy odmówili twierdząc, że reklamy ustaną przed wizytą głowy Kościoła i nie będą z nią w żaden sposób powiązane. – Ci, którzy są oburzeni, pokazują tylko, że kampania faktycznie działa, ponieważ robi zamieszanie i prowokuje dyskusję – powiedział współtwórca reklamy Jurgis Ramanauskas.

Czytaj też:
NBP organizuje patriotyczne widowisko. Plakat jest plagiatem?

Źródło: AFP