Dwie Polki zostały zaatakowane młotkiem w południowo-wschodniej części Londynu. Do napaści doszło 19 sierpnia. Kobiety trafiły do szpitala, a mężczyzna został zatrzymany przez policję. 30-letnia Anna G. mieszka w stolicy Wielkiej Brytanii. W ostatnim czasie przyjechała do niej z Polski 64-letnia matka. W niedzielne popołudnie obie kobiety znajdowały się blisko domu Anny G. Wtedy zostały zaatakowane młotkiem przez Joe Xuereba. Napastnik został aresztowany około 7 godzin po ataku na Polki. Według policji 27-latek cierpi na zaburzenia psychiczne.
„Pięć ciosów, twarz cała we krwi”
Po ataku głos zabrała siostra Anny G., która w rozmowie z „The Sun” podkreślała, że jej siostra jest „bardzo miłą osobą i nie było powodu, by ktoś miał ją zaatakować”. Podobnie o Annie wypowiedzieli się jej sąsiedzi. Siostra poinformowała, że w gorszym stanie jest ranna 64-latka. Ze wstępnych doniesień wynikało, że kobiety trafiły do szpitala w stanie krytycznym.
Na łamach „The Sun” opublikowano też relacje świadków napaści na Polki. Wynika z nich, że napastnik zadał swoim ofiarom co najmniej 5 ciosów młotkiem. – Spokojnie chodził wokół tego miejsca i obracał swój młotek – powiedziała jedna z osób, która wiedziała moment napaści. – To trwało około 2-3 minut. Nie mogłem rozpoznać twarzy kobiety, była cała we krwi – dodał świadek.
Do sprawy odniosła się już firma, w której pracowała 30-letnia Polka. „Jesteśmy zszokowani i zasmuceni bezsensownym atakiem na jedną z naszych pracownic Annę G. oraz jej matkę, do którego doszło w niedzielne popołudnie. Nasze myśli są z ich rodziną oraz przyjaciółmi” – czytamy w oświadczeniu S&P Global.
Czytaj też:
17-latek oblany kwasem we wschodnim Londynie