11-tygodniowe niemowlę zmarło w wyniku połączenia śmiertelnych narkotyków z mlekiem matki. Tak wynika z ustaleń śledczych, którzy wyjaśniają okoliczności tragedii w hrabstwie Bucks w Pensylwanii. Chodzi o sprawę z 2 kwietnia, ale śledczy dopiero teraz informują o jej szczegółach.
Z komunikatu śledczych dowiadujemy się, że 30-latka nakarmiła swojego syna i zasnęła. Kiedy obudziła się godzinę później zauważyła, że niemowlę ma bladą twarz, a z jego nosa leci krew. Kobieta wezwała pogotowie i maluch został przewieziony do szpitala. Niestety, dziecka nie udało uratować.
Sekcja zwłok wykazała, że w organizmie chłopca znajdowała się amfetamina oraz metadon, co doprowadziło do zgonu. Stwierdzono, że malec przyjmował te substancje razem z mlekiem matki. Kobieta zeznała śledczym, że metadon przepisano jej po urodzeniu dziecka, ale policja nie potwierdziła tych informacji. Adwokat oskarżonej o zabójstwo 30-latki przekonuje, że matka bezwzględnie kochała swoje dziecko i nigdy nie miała zamiaru go skrzywdzić.
Czytaj też:
Czworo dzieci zginęło na autostradzie. Miały pomóc pchać zepsute auto