Ta praca obejmuje sześciocyfrowe zarobki, dostęp do najpiękniejszych miesc na świecie i możliwość imprezowania z celebrytami. Praca na jachcie jest coraz popularniejszą formą zarobku w Stanach Zjednoczonych. Mnóstwo ludzi chce pracować jako marynarze, stewardessy czy kapitanowie na luksusowych statkach podczas rejsów przez Morze Śródziemne czy Morze Karaibskie. Od kilku dni jednak coraz więcej mówi się na temat ciemnych aspektów tego zajęcia. Wszystko po zagadkowej śmierci 20-letniej Sinead McNamary. Kobieta pracowała na luksusowym 92-metrowym jachcie, którego właścicielem jest Alberto Baillères, potentat przemysłu górniczego z Meksyku. Po dwóch dniach od zacumowania w Kefalonii, znaleziono ją zaplątaną w liny na jachcie. Początkowo media informowały, że zmarła już tam, jednak później podano, że nastąpiło to dopiero w drodze do szpitala.
Jak wygląda praca na jachcie?
Sarah Begbie, Australijka, która pracowała na jachcie Trinity, opowiedziała teraz w wywiadzie o ciemnych stronach tej pracy. – Moje codzienne zadania nie były ograniczone tylko do noszenia napojów i żywności – tak jak mi to przedstawiono. Musiałam sprzątać – także pokoje gościnne – prać dla gości i załogi, zmieniać pościel, zajmować się rachunkami i kontrolować zapasy i zaopatrzenie – opowiada kobieta. – Proszę sobie wyobrazić 50-metrowy jacht, na którym znajduje się sześć sypialni dla załogi, mesa załogowa, kambuz, siedem gościnnych pokoi, osiem łazienek, salon, jadalnia, salon z przodu i mostek. Za utrzymanie czystości w tych wszystkich miejscach odpowiedzialna byłam ja i dwie inne stewardessy pokładowe. Musiało być czysto 24/7. W tym samym czasie musiałyśmy też dbać o żywność i napoje. To jest bardzo wycieńczająca, trudna praca – zaznacza.
Zarobki i czas wolny
Begbie opowiada, że pracowała od 16 do 18 godzin dziennie. Jeżeli miała czas wolny spędzała czas w swoim pokoju, który jest „mniejszy od celi więziennej”. – Zarabiałam pewnie około 4,5 tys. dolarów miesięcznie. Były to oczywiście pieniądze wolne od podatków i nie musiałam płacić za czynsz czy jedzenie – dodaje. – Łódź, na której pracowałam była własnością prywatnego właściciela, co oznacza, że nie otrzymywaliśmy napiwków – wyjaśnia.
Kobieta podkreśla przy tym, że praca ta ma też wiele zalet. Jak mówi, w dzień swoich urodzin otrzymała od właścicieli statku drogi zegarek i zorganizowano dla niej wystawny obiad. – Na pokładzie zawsze było mnóstwo młodych kobiet, które wyglądały, jakby właśnie wyszły z wybiegu Victoria's Secret – mówi. – Miejsca, w których się zatrzymywaliśmy miały krystalicznie czystą wodę, białe plaże, a w pobliżu nie było nikogo. W takich momentach czułam, że jest to niesamowita praca – zaznacza.
Czytaj też:
Anna Lewandowska obchodziła 30. urodziny. Pokazała wyjątkowe zdjęcie z mamą
Tak wygląda praca na jachtach należących do milionerów