Jak podaje „The Guardian”, Aldi Novel Adilang ma 19 lat i pochodzi z Sulawesi leżącego w Indonezji. Od trzech lat pracował na łodzi nazywanej rampongiem. Jest to swego rodzaju pływająca pułapka na ryby, a zadaniem chłopca było zapalanie lampy, by w ten sposób przyciągnąć żyjące w wodzie stworzenia. Zazwyczaj Adilang pracował w odległości 125 km od brzegu. Co tydzień do łodzi dopływał ktoś z zatrudniającej go kampanii i dostarczał świeże zapasy żywności, wody oraz paliwa.
Rozważał samobójstwo
W połowie lipca silne wiatry spowodowały zerwanie lin cumowniczych. Łódź odpłynęła w głąb Morza Filipińskiego. Nastolatek miał zapasy żywności na kilka dni i liczył, że szybko zostanie uratowany. Tak jednak się nie stało, a po zjedzeniu wszystkich produktów Adilang zaczął łowić ryby. Rozmontował także fragmenty drewnianej chatki stojącej na łodzi, rozpalał je i nad ogniem piekł posiłek. Pił także wodę morską, wcześniej filtrując ją przez ubranie, by w ten sposób ograniczyć spożycie soli.
Konsulat Indonezji w Osace, który na Facebooku opublikował zdjęcia z akcji ratunkowej poinformował, że w czasie, gdy 19-latek dryfował po morzu, obok przepłynęło aż 10 statków. Dopiero jednak okręt pod flagą Panamy zabrał nastolatka na pokład. Stało się to 31 sierpnia, 49 dni po zerwaniu lin cumowniczych.
Adilang w rozmowie z mediami przyznał, że w pewnym momencie był już pewny, że umrze na morzu. Rozważał samobójstwo poprzez skoczenie do wody, ale wtedy przypomniał sobie rady rodziców, którzy zachęcali go do modlitwy w chwilach zwątpienia. Nastolatek miał przy sobie Biblię, której lektura pomogła mu przetrwać trudną sytuację. 19-latek we wrześniu wrócił już do domu. Ponowne badania lekarskie wykazały, że Adilang znajduje się już w dobrej kondycji.
Czytaj też:
Tysiące ryb wyrzuconych na autostradę po huraganie. Strażacy pokazali zdjęcia
Nastolatek przez 49 dni dryfował na morzu. Żywił się złowionymi rybami