Funkcjonariusze japońskiej policji dokonali szokującego odkrycia na stacji kolejowej Uguisudani w Tokio. W schowku na bagaże znajdowały się zwłoki dziecka w stanie rozkładu. Japonka Emiri Suzaki owinęła przed laty noworodka plastikową folią i umieściła w szafce. Jak podaje BBC, kobieta przez długi czas płaciła za możliwość korzystania ze schowka kwotę w wysokości około 2 dolarów za dobę. Z jej relacji wynika, że dziecko przyszło na świat martwe 4 lub 5 lat temu. – Byłam przerażona, kiedy urodziło się martwe. Wpadłam w panikę i nie wiedziałam co zrobić. Poszłam na stację kolejową, bo było mi się ciężko rozstać z moim dzieckiem – wyjaśniła.
Sprawa wyszła na jaw po tym, jak kobieta pokłóciła się ze swoim współlokatorem i zapomniała zabrać z mieszkania kluczyk do schowka. – Bałam się, że on tam pójdzie i odkryje zwłoki dziecka, dlatego sama zgłosiłam się na policję – tłumaczyła. Kobieta została aresztowana pod zarzutem porzucenia zwłok. O jej dalszym losie zadecyduje prokuratura. Śledczy zlecili już przeprowadzenie sekcji zwłok, aby wyjaśnić, czy dziecko faktycznie urodziło się martwe.
Czytaj też:
Warszawa. Był na przepustce z więzienia. Zabił partnerkę i 3-letnie dziecko?