– Było wcześnie rano, kiedy mój mąż zawołał mnie, abym rzuciła na coś okiem. Na początku nie wiedziałam, o czym on mówi, ale potem zobaczyłam tę maleńką koalę przytuloną do Ashy – opowiada 45-latka. Kerry McKinnon przyznaje, że na początku wybuchnęła śmiechem, nie zdając sobie sprawy z heroizmu swojego psa. – Biedna Asha nie wiedziała, co myśleć, tylko patrzyła na mnie zmieszanym spojrzeniem. Miała minę, jakby była czemuś winna, co mnie bardzo rozbawiło – tłumaczy kobieta. – Wciąż spoglądała na koalę i wyglądała na szczęśliwą, że może pozwolić się do siebie przytulić – dodaje.
To, w jaki sposób koala znalazła się na grzbiecie Ashy pozostanie na zawsze tajemnicą. Najbardziej prawdopodobną wersją jest to, że koala została oddzielona od swojej mamy. – Myślę, że wypadła z torby swojej mamy i nie wiedziała, co robić. Może po prostu wdrapała się na naszą tylną werandę i przytuliła do Ashy, ponieważ było jej miło i ciepło – mówi Kerry McKinnon. – Asha z pewnością uratowała jej życie, bo utrzymała ją w cieple. Gdyby koala był przez całą noc na mrozie, to pewnie by nie przeżył. W momencie, gdy chciałam zdjąć koalę z grzbietu Ashy, powstało niemałe zamieszanie. Kiedy już udało nam się zdjąć zwierzę, owinęliśmy je kocem i spała cały dzień. To było niesamowite, typowo australijskie przeżycie – opowiada.
Czytaj też:
Zakaz handlu w niedzielę. Czy 30 września sklepy będą otwarte?
Golden retriver z Australii został bohaterem