Skoordynowane działania wojsk USA i Iraku przeciwko bojownikom z różnych ugrupowań przynoszą do Bagdadu "nową nadzieję i nowy optymizm" - powiedziała Rice. Zastrzegła przy tym, że jest jeszcze zbyt wcześnie, aby mówić o rezultatach operacji.
"Plan bezpieczeństwa w Bagdadzie dopiero zaczął być realizowany i sądzę, że jest sprawą niezmiernie ważną by uświadamiać sobie, iż nie miał on zakończyć się w ciągu jednego dnia, lecz jest rozłożony w czasie" - powiedziała Rice towarzyszącym jej dziennikarzom.
Dodała, iż miarą sukcesu operacji będzie to, w jakim stopniu popierany przez USA rząd Iraku wykorzysta przerwanie spirali przemocy na tle wyznaniowym między szyitami i sunnitami.
W piątek do bagdadzkiej kostnicy trafiło 10 ciał ofiar, gdy przeciętnie w ostatnich miesiącach dostarczano tam dziennie 40-50. Nie można jednak wykluczyć, że bojownicy szyiccy i sunniccy ukryli się, chcąc przeczekać operację sił amerykańsko-irackich w stolicy.
W trakcie spotkań z przedstawicielami rządu irackiego, w tym z premierem Nurim al-Malikim, Rice kładła nacisk na konieczność poprawy sytuacji politycznej i ekonomicznej, równocześnie z poprawą sytuacji pod względem bezpieczeństwa.
Amerykanie od dawna naciskają na władze irackie, aby została przyjęta ustawa regulująca w sposób bardziej sprawiedliwy podział dochodów ze sprzedaży ropy naftowej, co mogłoby doprowadzić do pojednania narodowego. Obecnie największe dochody ze sprzedaży "czarnego złota" czerpią szyici i Kurdowie, gdyż na południu i północy kraju, gdzie oni dominują, znajdują się największe złoża ropy. Za pokrzywdzonych uważają się sunnici, którzy za Saddama sprawowali władzę, a obecnie czują się dyskryminowani przy podziale dochodów naftowych.
Według Irakijczyków, problem z przyjęciem ustawy został praktycznie rozwiązany, ale Rice oznajmiła, że słyszała to już wcześniej. Wyraziła nadzieję, że teraz stanie się to naprawdę.
Samolot, którym amerykańska sekretarz stanu przyleciała rano do Bagdadu, nie mógł wylądować z powodu trwających w mieście operacji wojskowych i przez ponad pół godziny krążył nad lotniskiem.
Szyiccy politycy ostrzegają, że niepowodzenie operacji bezpieczeństwa w Bagdadzie oznaczałoby upadek rządu Malikiego i eskalację niepokojów w kraju.
Bezpośrednio z Bagdadu szefowa dyplomacji amerykańskiej ma udać się do Izraela. W poniedziałek w Jerozolimie - zgodnie z zapowiedziami - ma dojść do ważnego trójstronnego spotkania: amerykańskiej sekretarz stanu, premiera Izraela Ehuda Olmerta oraz prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.ab, pap