Prom Regina Seaways płynął z Kilonii w Niemczech do litewskiej Kłajpedy. Jak podawał Sky News, w maszynowni miał wybuchnąć pożar. Do eksplozji miało dojść w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm na wodach Morza Bałtyckiego. Według wstępnych informacji na pokładzie jednostki płynącej pod litewską banderą znajdowało się blisko 300 pasażerów oraz 37 członków załogi.
Kilkanaście minut później informacja została zdementowana przez duńską firmę DFDS. Przedstawiciel spółki twierdzi, że usterka na pokładzie Regina Seaways wywołała dym, który uruchomił system gaśniczy statku w maszynowni, jednak nie ma mowy o żadnym pożarze. Początkowo informowano również o wielkiej akcji ratunkowej, w której miało brać udział osiem jednostek oraz śmigłowce. Jak podaje AP, rzecznik operatora promu Gert Jakobsen nic nie wie o żadnej operacji ratunkowej. – Mówimy o awarii w maszynowni, która spowodowała, że pojawiło się dużo dymu – tłumaczyła.
Egenijus Valikovas, z litewskiego ratownictwa morskiego przekazał, że wszystko jest pod kontrolą, żaden z pasażerów nie został poszkodowany. – Faktycznie był widoczny dym i rozpoczęliśmy akcję ratunkową, jednak nie ma powodów do paniki. Wszyscy pasażerowie są bezpieczni – podkreślił. Na chwilę obecną obsługa promu obserwuje temperaturę na głównym pokładzie. Na razie nie wiadomo, czy będzie konieczna ewakuacja pasażerów.
Według BBC, prom zostanie odholowany do Kłajpedy.