Na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w Afganistanie zamachowiec dokonał skutecznego zamachu na jednym z najpilniej strzeżonych spotkań w kraju. W czwartek 18 października, tuż po spotkaniu władz z generałem NATO, jeden z ochroniarzy otworzył ogień do najwyższych rangą urzędników. Mężczyzna zabił szefa policji Abdula Raziqa oraz szefa kontrwywiadu prowincji Kandahar – Abdula Momina. Ranny miał zostać także gubernator prowincji – Zalmai Wessa, niektóre źródło mówią wprost o jego śmierci. Amerykanie zaprzeczyli, jakoby śmierć poniósł także dowódca misji NATO oraz amerykańskich wojsk w Afganistanie – generał Austin S. Miller. Afgańczycy pierwotnie informowali także o jego śmierci. Według Agencji Reutera do ataku doszło w drodze do samolotu. Amerykańskiemu generałowi towarzyszyli afgańscy oficjele.
Afgańczycy, którzy wypowiadali się na temat śmierci Raziqa podkreślali, że jest to wielka strata dla południowej części kraju. Szef policji określany był jako zaciekły przeciwnik Talibów. Przeciwnicy zarzucali mu łamanie praw człowieka, ale zwolennicy podkreślali, że to dzięki jego działaniom w Kandaharze było bezpieczniej niż choćby w stolicy kraju – Kabulu. Do zamachu przyznali się Talibowie.
Czytaj też:
Zamachy w Kabulu. Co najmniej 21 zabitych, wśród ofiar fotoreporterzy