Gus Hutt poszedł łowić ryby. W pewnej chwili zauważył małą postać unoszącą się na powierzchni wody. Początkowo pomyślał, że to lalka. Gdy chłopiec wydał z siebie pisk, szybko zorientował się jednak, że to dziecko. Jak się później okazało, chłopiec uciekł z namiotu rodziców rozpinając zamek błyskawiczny i wpadł do oceanu. – Myślałem, że to lalka. Nawet wtedy, kiedy wyciągnąłem rękę i złapałem go za ramię, wciąż myślałem, że to lalka – powiedział Hutt NZ Herald. – Jego twarz wyglądała jak porcelana, miał krótkie zwilżone włosy, ale potem wydał cichy pisk i wtedy pomyślałem – o Boże, to jest dziecko i ono żyje – relacjonował.
„Miał wielkie szczęście. To nie był jego czas"
Co ciekawe, rybak tego dnia, w którym uratował 18-miesięczne dziecko, zdecydował się na łowienie w innym miejscu niż zwykle. – Pływał w stałym tempie… Gdybym przyszedł minutę później, nie widziałbym go – powiedział mężczyzna. – Miał wielkie szczęście. To nie był jego czas – emocjonalnie komentował rybak. Żona mężczyzny, Sue, zaalarmowała personel obozu, który poinformował, że tylko jedna para przebywa w zarządzanym przez nich miejscu z dzieckiem. Służby alarmowe również zostały powiadomione o zaistniałej sytuacji.
– Hutt, który jest rybakiem i jednym z naszych stałych gości, zauważył dziecko. Gdy je wyciągnął, owinęliśmy je ręcznikami. Sue poinformowała rodziców chłopca o zdarzeniu – powiedziała BBC współwłaścicielka Murphy's Holiday Camp, Rebecca Salter. Matka chłopca krzyczała, gdy dowiedziała się, że jej dziecko zostało odnalezione w wodzie. Rodzice 18-miesięcznego chłopca podziękowali rybakowi za uratowanie syna. – To był szok dla wszystkich. Powinniśmy się cieszyć ze szczęśliwego zakończenia. Mogło dojść do tragedii – powiedziała Slater – To dziwaczny cud – opisywała.
Czytaj też:
Łosie irlandzkie wyginęły ponad 10 tys. lat temu. Rybak wyłowił czaszkę jednego z nich