Historię 32-latki z Brighton opisał „Daily Mail”. Frankie Cluney już w wieku 6 lat lubiła oglądać książki z wizerunkami długowłosych kobiet, szczególnie bohaterek mitologii. Pociągały ją takie fryzury i marzyła, by mieć podobną w przyszłości. – Kiedy miałam 13 lat, moje włosy sięgały do pasa i już wtedy były ciężkie. Nie lubiłam ich myć, ponieważ zarówno spłukiwanie jak i suszenie zajmowało dużo czasu – wyjaśniła. Wtedy za sprawą rady udzielonej przez przyjaciółkę matki postanowiła zaprzestać zabiegów pielęgnacyjnych na włosach. – Przez kilka pierwszych miesięcy włosy były tłuste, a skóra głowy swędziała – przyznała Cluney.
Długie włosy sprzyjają medytacji?
Pięć lat później Brytyjka po raz ostatni obcięła włosy. Odtąd twierdzi, że jej fryzura wymaga jedynie codziennego czesania, które wprawdzie może trwać nawet pół godziny. 32-latka najczęściej nosi włosy zaplecione w warkocz. Przyznaje, że proces rozplątywania fryzury traktuje jak medytację, ponieważ „włosy pochłaniają zapachy, więc możesz sobie przypomnieć gdzie byłeś i kim jesteś”.
Czytaj też:
Dzieła sztuki na... twarzy? Ta artystka udowadnia, że to możliwe
Nie obcinała włosy od kilkunastu lat. Wygląda jak Roszponka