Jak podaje agencja Reutera, Donald Trump w sobotę miał pojawić się na cmentarzu w Belleau, położonym około 85 kilometrów od Paryża. Na nekropolii spoczywają szczątki amerykańskich żołnierzy, którzy polegli podczas I wojny światowej. Biały Dom przed zaplanowanymi uroczystościami poinformował, że prezydent Stanów Zjednoczonych nie pojawi się jednak na nekropolii. Motywowano to „trudnościami logistycznymi spowodowanymi przez pogodę”. Planowano, że przywódca razem ze swoją żoną zostanie przetransportowany na miejsce helikopterem, ale niski pułap chmur oraz deszcz miały to uniemożliwić.
„Żałosny Trump”
W Belleau zamiast Trumpa pojawiła się amerykańska delegacja, której przewodził emerytowany generał John Kelly. To jednak nie zadowoliło krytyków, którzy nie pozostawili na prezydencie USA suchej nitki. Nicholas Soames, parlamentarzysta oraz wnuk Winstona Churchilla napisał na Twitterze, że żołnierze „zginęli stojąc twarzą w twarz z wrogiem, a ten żałosny i nieadekwatny Trump nie mógł nawet przeciwstawić się pogodzie, by oddać im hołd”.
W podobnym tonie wypowiedział się Ben Rhodes, który pełnił funkcję zastępcy ds. komunikacji strategicznej podczas prezydentury Baracka Obamy. Przyznał, że przez osiem lat pomagał w planowaniu wszystkich podróży prezydenta i zawsze brał pod uwagę czynnik pogodowy. Mimo niesprzyjającej aury, na terenie innych francuskich nekropolii pojawili się m.in Emmanuel Macron, Angela Merkel oraz premier Kanady, Justin Trudeau.
Czytaj też:
Trump skrytykował słowa Macrona. „Bardzo obraźliwe”