Czeski premier Andrej Babis zaprzeczył informacjom jakoby jego syn został porwany, aby uniemożliwić złożenie zeznań w śledztwie w sprawie wyłudzenia dotacji unijnych. Zarzuty, które najstarszy syn premiera – Andrej Babis Jr – postawił w stacji telewizyjnej, wstrząsnęły czeską sceną polityczną. Babis Jr powiedział w Seznam TV, że został porwany i przewieziony na Krym wbrew jego woli. Nie opisał jednak kiedy i jak doszło do rzekomego porwania, a także jak długo był przetrzymywany oraz w jaki sposób wrócił do domu. Premier miał przyjąć nielegalnie 2 mln euro unijnych dotacji na m.in. inwestycję o nazwie Storks Nest. Wielokrotnie zaprzeczał wszelkim nadużyciom, nazywając zarzuty „politycznie motywowanymi”.
Wielu polityków twierdzi, że premier powinien zrezygnować. Jan Zahradil z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) zapowiedział, że jeśli premier tego nie zrobi jego partia będzie domagać się wotum nieufności. – Ta sytuacja jest bardzo poważna – powiedział. Z kolei minister spraw wewnętrznych Jan Hamacek poinformował, że spotka się z premierem w środę, żeby porozmawiać o zarzutach dotyczących porwania.
„Mój syn jest chory psychicznie”
We wtorek premier zamieścił oświadczenie na Facebooku. „Mój syn jest chory psychicznie. Bierze leki. Musi być nadzorowany. Mieszka z matką w Szwajcarii” – napisał. Powiedział również, że jego syn opuścił Czechy dobrowolnie. Czeska policja we wtorek ogłosiła, że zbada zarzuty stawiane przez syna premiera.
facebookCzytaj też:
Angela Merkel mówiła o stworzeniu europejskiej armii. Została wybuczana