Watts, który przyznał się do winy dwa tygodnie temu, nie zdecydował się na wygłoszenie mowy podczas rozprawy. Jeden z jego prawników stwierdził, że jego klient "szczerze żałuje". 33-latek ze spuszczoną głową słuchał też, gdy matka jego żony, którą bestialsko zamordował, opisywała swoje ciągłe starania ku temu, aby zrozumieć, dlaczego to zrobił.
Ciężarna 34-letnia Shanann Watts, 4-letnia Bella i 3-letnia Celesta zginęły z ręki mężczyzny w sierpniu tego roku. Śledczy ustalili, że śmierć nastąpiła przez uduszenie. Ciała dziewczynek umieścił w zbiorniku z paliwem na stacji benzynowej, na której kiedyś pracował. Prokurator okręgowy poinformował, że jego motyw był prosty - chciał ułożyć sobie życie u boku innej kobiety, koleżanki z pracy.
Pomagał szukać rodziny
Jeszcze przed tym, jak Chris Watts usłyszał 9 zarzutów dotyczących popełnionych zbrodni, mężczyzna przed kamerami... szukał swojej rodziny. Przekonywał, że ostatni raz widział żonę i swoje córki 13 sierpnia. Przyznał, że tego dnia odbył „burzliwą dyskusję” ze swoją partnerką, a kiedy wrócił z pracy nikogo nie było w domu. Rozpoczęły się poszukiwania rodziny 33-latka. Watts rozmawiał z lokalnymi mediami, do sieci trafiły zdjęcia jego żony i córek. W końcu mężczyzna wyjawił śledczym, że to on jest sprawcą całej tragedii.
Czytaj też:
Była pracownica resortu zdrowia pisze do Kaczyńskiego. „Pacjenci płacą więcej za leki”