Amerykanin zidentyfikowany jako 27-letni John Allen Chau z Alabamy dostał się na wyspę, dzięki pomocy rybaków. Z ich relacji wynika, że mężczyzna został zaatakowany przez uzbrojonych w łuki i strzały członków plemienia Sentinelese, które nie ma kontaktu ze współczesną cywilizacją. Jak podaje BBC, przedstawiciele odizolowanego plemienia do tej pory zawsze agresywnie reagowali na wszelkie próby kontaktu. Z tego powodu władze Indii wydały zakaz podróżowania na wyspę. Prawo zabrania również fotografowania i nagrywania członków Sentinelese.
Z doniesień agencji AFP wynika, że Amerykanin po raz pierwszy próbował dotrzeć na wyspę 14 listopada. Wyprawa zakończyła się niepowodzeniem, ale John Allen Chau nie poddał się i wyruszył w drogę dwa dni później. „Rybacy widzieli, jak członkowie plemienia wiążą sznur na szyi mężczyzny i ciągną jego ciało. Potem zaczęli uciekać” – czytamy w raporcie, do którego dotarła AFP. Zwłoki Chau zostały zauważone 20 listopada. Według „Hindustan Times” jego szczątki nie zostały jeszcze odzyskane.
Lokalne media próbują ustalić, po co 27-latek wybrał się na wyspę. Według niepotwierdzonych informacji mężczyzna mógł pełnić rolę misjonarza i podjął próbę dotarcia do członków plemienia, by głosić im chrześcijaństwo. W związku ze sprawą śledczy aresztowali siedmiu rybaków pod zarzutem pomocy Amerykaninowi w dostaniu się na chroniony prawem obszar.
Czytaj też:
95-latek obudził się podczas przygotowań do własnego pogrzebu. Rodzina była w szoku