Kiedy 7 sierpnia w parku Moulton Falls 18-letnia Taylor Smith zepchnęła z mostu 16-letnią Jordan Holgerson, raczej nie zastanawiała się nad konsekwencjami. Te zdecydowanie przerosły jej wyobraźnię. Popchnięta dziewczyna uderzyła w wodę tak niefortunnie, że złamała sześć żeber, przebiła oba płuca, doznała stłuczenia tchawicy i – co najważniejsze – o mało nie zginęła. Już 19 sierpnia prokuratorzy ogłosili zarzuty wobec Smith. Grozi jej do roku więzienia lub grzywna w wysokości 5 tys. dolarów.
Nie traktuje sprawy poważnie?
Jak podaje Inside Edition, proces w sprawie ruszył we wtorek. Smith nie przyznała się do winy, nie chciała także odpowiadać na pytania dziennikarzy. Sąd zdecydował, że rozprawa odbędzie się w lutym, a do tego czasu 18-latka nie może się kontaktować z Holgerson. Poszkodowana w rozmowie z mediami stwierdziła, że „ma nadzieję, iż wkrótce to się skończy”. – Nie sądzę, żeby [Smith] traktowała cokolwiek poważnie, co sprawia, że proces będzie trudny – dodała. Według niej, 18-latka nie będzie chciała wziąć odpowiedzialności za swój czyn.
Przypomnijmy, nagranie z tego zdarzenia szybko rozeszło się po internecie, do dziś zresztą jest dostępne na YouTube. Co oburza w tej sprawie jeszcze bardziej niż brak zdrowego rozsądku przed popchnięciem, to brak refleksji także i po zdarzeniu. Winowajczyni ani razu nie przyszła do szpitala, by odwiedzić swoją ofiarę. Przeprosiny przysłała jej przez wiadomość tekstową. Tuż przed zarzutami udzieliła też wywiadu w NBC News. Tam stwierdziła, że... „czuje się źle, z tym co się stało”. Skarżyła się też na hejt, który spotyka ją po „wypadku” koleżanki.
Czytaj też:
Były sportowiec aresztowany. Jest podejrzany o zabójstwo żony