Prezydent powiedział, że we Francji panuje społeczny i gospodarczy stan wyjątkowy. – Kiedy pojawia się przemoc, kończy się wolność. Żaden gniew ani niezadowolenie nie usprawiedliwiają ataku na policjantów bądź funkcjonariuszy służb. Rozumiem, że u podstaw protestu leży przede wszystkim niezadowolenie i gniew, ale nie można tego sprowadzać do nieodpowiedzialnych zachowań, których wszyscy byliśmy świadkami – powiedział Emmanuel Macron w specjalnym oświadczeniu, które wygłosił w związku z trwającymi od tygodnia protestami żółtych kamizelek.
Prezydent Francji przyznał, że bierze na siebie część odpowiedzialności za obecne problemy i brak zdecydowanej odpowiedzi władz na nie. Macron w swoim oświadczeniu zapowiedział także, że od nowego roku zostanie podniesiona płaca minimalna. – Zwróciłem się w tej sprawie do rządu i parlamentu. W 2019 roku płaca minimalna zostanie zwiększona o 100 euro. Wszyscy chcemy Francji, w której wynagrodzenie za pracę pozwala na godne życie – powiedział Macron. Przywódca obiecał również, że wynagrodzenie za nadgodziny nie będzie objęte opodatkowaniem oraz składkami społecznymi. – Będę spotykał się z ludźmi w całej Francji, by ustanowić nowa umowę społeczną. Jesteśmy na historycznym rozdrożu – oświadczył prezydent.
Protesty „żółtych kamizelek”
W weekend ponad 135 tys. osób wzięło udział w protestach żółtych kamizelek we Francji. Z najnowszych danych wynika, że aresztowano ponad 1700 osób. Christophe Castaner, minister spraw wewnętrznych Francji, oszacował, że w sobotę 8 grudnia tylko w Paryżu demonstrowało 10 tysięcy „żółtych kamizelek”. Dodał, że przejawy agresji w czasie demonstracji są „nie do przyjęcia". „Le Parisien” podało, że 34 osoby trafiły w ręce policji jeszcze przed rozpoczęciem manifestacji, ponieważ obawiano się, że wykorzystają one protest do starć z policją i wywołania zamieszek. Krótko po rozpoczęciu protestu doszło do starć manifestujących z policją, która użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych.
W kilku regionach Francji, aby uspokoić sytuację wprowadzono zakaz organizowania demonstracji od piątku do niedzieli wieczorem. W całym kraju trwa wielka mobilizacja sił policyjnych. W gotowości pozostaje ponad 89 tysięcy funkcjonariuszy. Wiele słynnych obiektów turystycznych, takich jak wieża Eiffla, Łuk Triumfalny czy Sainte-Chapelle zamknięto dla zwiedzających. Dyrektorzy muzeów takich jak Luwr, d'Orsay, Grand Palais czy Centre Pompidou poinformowali o zamknięciu placówek 8 grudnia. Podobne środki ostrożności zastosowano w kilku obiektach w Bordeaux.
Czytaj też:
Rosja podsycała protesty „żółtych kamizelek”? Rzecznik Kremla odpowiada