Problemy zaczęły się już w środę wieczorem, gdy w pobliżu lotniska pojawiły się dwa drony. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, tego typu maszyny nie mogą latać w promieniu kilometra od pasów startowych. Uzasadnienie jest proste – zderzenie z dronem może uszkodzić silnik samolotu i doprowadzić do katastrofy. Odwołano setki lotów, a skutki paraliżu odczuło kilkadziesiąt tysięcy pasażerów. Utrudnienia dotkną m.in. podróżujących w czwartkowy wieczór z Krakowa. O sprawie poinformowało m.in. BBC.
Trwa akcja poszukiwawcza
Jak podała policja z hrabstwa Sussex, incydent nie ma podłoża terrorystycznego, a sprawcy chcą jedynie za sprawą „rozmyślnego działania”, zakłócić funkcjonowanie lotniska w czasie, gdy odnotowano na nim wzmożony ruch w związku z okresem przedświątecznym. Władze portu przekazały z kolei, że pas startowy zostanie odblokowany wówczas, gdy służby wyeliminują niebezpieczeństwo. Problem w tym, że policjanci wciąż nie mogą przechwycić dronów. Gdy wydawało się, że zagrożenie minęło, pas startowy został uruchomiony na kilkadziesiąt minut w nocy ze środy na czwartek. Później urządzenia znowu pojawiły się w okolicy pasa startowego, a lotnisko znowu zamknięto.
Lokalną policję wspiera wojsko. Służby przekazały, że nie zdecydowano się na zestrzelenie maszyn z obawy, że zabłąkane kule mogą trafić postronnych świadków. Do poszukiwań osoby lub osób odpowiadających za obsługę dwóch dronów zmobilizowano z kolei 20 jednostek policji.
Władze lotniska zaapelowały do pasażerów, by na bieżąco sprawdzali stan swojego lotu. Samoloty, które miały wylądować w Gatwick zostały przekierowane na inne lotniska, w tym na pobliskie Heathrow, oraz do Birmingham, Manchesteru, Cardiff, Glasgow, Paryża i Amsterdamu. O utrudnieniach poinformowała także polska ambasada w Wielkiej Brytanii.
twitterCzytaj też:
Śledztwo ws. katastrofy samolotu. Te zdjęcia mogą pomóc w rozwiązaniu zagadki