Z okazji nowego roku 11-letni Camron Jean-Pierre przyjechał ze swoim ojcem z New Jersey do Nowego Jorku, gdzie mieszka babcia chłopca. Tuż po przekroczeniu domu kobiety, nastolatek zaczął się uskarżać na problemy ze zdrowiem. Jean-Pierre miał problemy z oddychaniem, nie mógł złapać powietrza. Nie był także w stanie skorzystać z inhalatora. Chwilę później 11-latek stracił przytomność. Ojciec zawiadomił pogotowie. Chłopiec został przewieziony do szpitala Brookdale University Medical Center, jednak mimo wysiłków lekarzy jego życia nie udało się uratować.
Dokładne przyczyny śmierci dziecka wykaże sekcja zwłok. Policjanci wstępnie wykluczyli udział osób trzecich i podłoże kryminalne. Jak podaje New York Post, chłopiec mógł umrzeć w wyniku wstrząsu anafilaktycznego. Nastolatek od jakiegoś czasu zmagał się bowiem z alergią pokarmową m.in. na ryby. – Kiedy weszliśmy do mieszkania, babcia Camrona akurat gotowała dorsze. Nigdy wcześniej syn nie miał jednak aż tak gwałtownej reakcji na jakikolwiek produkt ani zapach – tłumaczył ojciec Camrona, Steven. – To był mój książę. On był dla mnie wszystkim – dodał.
Czytaj też:
Włochy. Stado dzików wbiegło na autostradę. 28-letni Polak nie żyje