Morderca zaatakował w stanie Michigan w 2016 roku. Na przestrzeni kilku godzin mężczyzna zabił cztery osoby w restauracji i dwie w komisie samochodowym w mieście Kalamazoo. Tu po aresztowaniu 48-latek stwierdził, że stał się „kukiełką” sterowaną przez aplikację Ubera, która doprowadziła go do serii zabójstw.
Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że żadna z ofiar kierowcy Ubera nie była jego klientem. W trakcie morderczego rajdu po Kalamzoo mężczyzna nie porzucił pracy – między kolejnymi strzelaninami zabierał pasażerów. Ostatecznie Jason Dalton usłyszał zarzuty sześciu zabójstw, dwukrotnego usiłowania zabójstwa i osiem innych zarzutów związanych z wywołaniem alarmów przeciwpożarowych.
Mężczyzna początkowo twierdził, że winę za jego zbrodnie ponosi aplikacja Ubera – stworzona w celu łączenia kierowców z klientami – która miała „przejąć kontrolę nad jego umysłem i ciałem”. Tuż przed rozpoczęciem procesu wycofał się z tej wersji. Przedstawiciele Ubera poinformowali, że mężczyzna przeszedł postępowanie weryfikacyjne, ponieważ nie był w przeszłości notowany.
Czytaj też:
Cyntoia Brown wyjdzie na wolność. Walczyły o to m.in. Kim Kardashian i Rihanna