Jak podaje „Cairns Post”, zdarzenia, które miały miejsce w poniedziałek, dotyczyły lotu linii Air New Zealand z Hongkongu do Auckland. Jeden z pasażerów źle się poczuł. Okazało się, że 60-latek cierpiał na cukrzycę i zapomniał wziąć ze sobą insulinę. Chociaż na pokładzie było dwóch lekarzy, to byli oni w tym przypadku bezradni. Mężczyzna zmarł, a piloci podjęli decyzję o międzylądowaniu w australijskim Cairns, aby tamtejsza obsługa lotniska zabrała ciało pasażera.
Za krótkie schody
Na miejscu okazało się, że port nie dysponuje o tej porze wystarczającą liczbą pracowników, by sprawnie przeprowadzić taką akcję. Pilot stwierdził, że nie chce, by pasażerowie oglądali zwłoki 60-latka, więc zrezygnował z pomysłu na przetransportowanie ciała dostawionym rękawem. Zamiast tego podjął decyzję o dostawieniu schodów. Te jednak były za krótkie, a sanitariusze musieli wspinać się do samolotu, by dotrzeć na pokład. Równie problematyczne było przeniesienie ciała na płytę lotniska, chociaż z tym sobie ostatecznie poradzono. – Komedia omyłek – tak pracownicy portu skomentowali zdarzenia z poniedziałku. Cała akcja trwała dwie godziny.
Fox News przekazał, że siostra zmarłego opublikowała post w mediach społecznościowych, w którym podziękowała za nadsyłane wyrazy współczucia. Głos zabierali także pasażerowie. Niektórzy z nich zwracali uwagę, że insulina powinna być stale dostępna na pokładzie, by uniknąć takich sytuacji, jaka spotkała 60-latka.
Czytaj też:
Paraliż na lotnisku w Londynie. Wszystko z powodu...drona