Do tragicznego zdarzenia doszło przed kilkunastoma miesiącami w Wielkiej Brytanii. Adrian Hoare, jej partner, dwójka ich dzieci oraz para przyjaciół postanowiła udać się na zakupy do innej części Londynu. Ponieważ do dyspozycji mieli jedynie niewielki samochód elektryczny, nie było wystarczająco dużo miejsca dla dzieci. Maluchy musiały zmieścić się w miejscu na nogi. Kiedy 3-letni Alfie Lamb zaczął się skarżyć, że ma zbyt mało miejsca, 25-letni Stephen Waterson zbył go twierdząc, że musi rozprostować nogi i dlatego nie przesunie swojego fotela do przodu. Po chwili siedzący z tyłu przyjaciel matki powiedział, że chłopiec płacze i wygląda jak by się dusił. Kobieta zbagatelizowała tę informację.
Po tym jak dziecko przestało płakać, 23-letnia matka stwierdziła, że chłopiec po prostu zasnął. Po tym jak Brytyjczycy dojechali na miejsce odkryli, że Alfie się nie rusza. Początkowo uznano, że dziecko się obraziło i robi sobie żarty. Dopiero po chwili odkryli, że malec jest cały blady i nie oddycha. Prokurator Duncan Atkinson QC, który także pojawił się na miejscu tragedii, podał w specjalnym oświadczeniu, że trzylatek zmarł z powodu miażdżącej asfiksji, czyli stanu niedoboru tlenowego w organizmie, który może prowadzić do szybkiej utraty przytomności i śmierci.
Matka 3-latka oraz jej partner zostali oskarżeni o spowodowanie śmierci dziecka. W połowie stycznia 2019 roku przed brytyjskim sądem ruszył ich proces. Z zeznań Emilie Williams, która feralnego dnia także podróżowała do Londynu Waterson próbował zmusić 23-latkę do kłamania przed sądem i grozić, że ją zabije. Para nie przyznaje się do winy.
Czytaj też:
Poważne zmiany w regulaminie, tysiące filmów zniknie z Youtube. To koniec groźnych pranków i wyzwań?