Agencja Reutera przypomina, że „żółte kamizelki” zorganizowały w sobotę protesty po raz jedenasty. Chociaż ich skala jest dużo mniejsza niż demonstracje grudniowe, to manifestanci wciąż dają się we znaki rządzącym oraz służbom bezpieczeństwa. 26 stycznia na ulice francuskich miast wyszło 69 tys. ludzi, w tym 4 tys. w Paryżu.
40 tys. udostępnień
Chociaż demonstracje w większości przebiegały spokojnie, to nie obyło się bez incydentów. „Pobili mnie” – napisał w mediach społecznościowych Jerome Rodrigues, który jest jednym z przedstawicieli „żółtych kamizelek”. Zdjęcie przedstawiające Rodriguesa z zakrwawionym i zapuchniętym okiem doczekało się już 40 tys. udostępnień oraz niemal 10 tys. komentarzy.
Policja przekazała, że w samym Paryżu doszło do 52 aresztowań. Starcia miały miejsca także w Bordeaux i Tuluzie. Podobnie jak w ubiegłych tygodniach, protestanci oprócz charakterystycznych żółtych kamizelek, mieli ze sobą francuskie flagi oraz transparenty z hasłami krytycznymi wobec Emmanuela Macrona.
Chociaż demonstracje początkowo nawiązywały głównie do podwyżek cen paliw, to wkrótce przerodziły się w manifestacje antyrządowe. Prezydent Francji rozpoczął w styczniu serię publicznych debat, które, zgodnie z jego obietnicą, mają prowadzić do podjęcia konkretnych działań.
Czytaj też:
Poznaliśmy najpopularniejsze imiona w Oslo. Na czele po raz kolejny... Muhammad