Marites Fortaliza pracuje jako gosposia w rezydencji Warrena Stephensa, który jest nie tylko miliarderem, ale także znanym darczyńcą wspierającym konserwatywnych polityków. Posiadłość leżącą na Manhattanie zakupił w 1999 roku za około 8 mln dolarów. W budynku znajduje się winda, z której często korzystała 53-letnia sprzątaczka. Podobnie było w piątek, o czym poinformował „New York Post”.
Trafiła do szpitala
Winda utknęła między drugim a trzecim piętrem. W tym czasie Stephens i jego żona przebywali w stanie Arkansas, a w windzie prawdopodobnie nie było przycisku, za pomocą którego można było wezwać służby odpowiedzialne za ich obsługę. 53-latka nie miała przy sobie telefonu, więc pozostało jej czekać, aż zostanie „uratowana” przez kogoś z zewnątrz.
Fortaliza spędziła blisko 60 godzin w pomieszczeniu o wymiarach 0,9 na 1,2 metra. Z pomocą nadszedł kurier, który przyjechał do rezydencji w poniedziałek rano. Zaniepokojony tym, że nikt nie reaguje na dzwonienie domofonem, skontaktował się z właścicielami. Na miejsce przyjechała ich córka, która wezwała służby ratunkowe.
W akcji ratunkowej wzięli udział strażacy, którzy otworzyli windę. 53-latka została przetransportowana do szpitala, gdzie przeprowadzono badania. Jej mąż w rozmowie z mediami przekazał, że Fortaliza czuje się dobrze, ale potrzebuje odpoczynku. W sprawie zostanie wszczęte dochodzenie. „New York Post” przekazał, że ostatnia kontrola stanu technicznego windy została przeprowadzona w lipcu 2018 roku. Nie wykazano wówczas żadnych nieprawidłowości.
Czytaj też:
Na trasie maratonu spotkała szczeniaka. Ukończyła bieg z psem na rękach