– Przyjechałem prosto z Brukseli, mówię to pierwszy raz publicznie. Uważam, że po stronie Unii Europejskiej decyzja już zapadła, myślę, że Londyn też już o tym wie. Negocjacje ws. brexitu będą przedłużone o dziewięć miesięcy – powiedział w rozmowie z Polskim Radiem były wiceszef Parlamentu Europejskiego. Takie rozwiązanie oznaczałoby, że Wielka Brytania opuściłaby UE 1 stycznia 2020 roku, a nie jak planowano, 29 marca 2019 roku. Polityk zaznaczył, że ewentualne przesunięcie terminu brexitu nie będzie miało wpływu na wybory do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się na wiosnę 2019 roku, ponieważ kandydaci z Wielkiej Brytanii bez względu na termin wyjścia z UE nie będą brać w nich udziału.
Parlament odrzuca poprawkę
29 stycznia parlamentarzyści z Izby Gmin zagłosowali przeciwko propozycji opóźnienia brexitu. Poprawka złożona przez Yvette Cooper miała za cel zmuszenie rządu do opóźnienia wyznaczonego na marzec terminu „rozwodu” Zjednoczonego Królestwa z Unią. Poprawka dawała możliwość opóźnienia wyjścia z Unii Europejskiej nawet do dziewięciu miesięcy, jeśli parlament nie poprze żadnego porozumienia do 26 lutego. W środowym głosowaniu poparło ją 298 posłów, a przeciwko zagłosowało 321. Premier Theresa May wcześniej ostro skrytykowała tę propozycję, określając ją mianem „chybionej”.
Zgodnie z założeniami Wielka Brytania ma opuścić Unię Europejską już 29 marca. Sytuacja jest jednak patowa, ponieważ parlament w głosowaniu 15 stycznia odrzucił propozycję wypracowaną przez rząd Theresy May i przedstawicieli UE. Premier przedstawiła więc tzw. plan B. Theresa May powiedziała, że uważa, że przeprowadzenie drugiego referendum dotyczącego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, wywołałoby szereg problemów. – Naszym obowiązkiem jest realizacja decyzji, która już została podjęta. Obawiam się, że ponowne przeprowadzenie referendum mogłoby wywołać trudną sytuację – powiedziała Theresa May. Dodała, że mogłoby także zaszkodzić „spójności społecznej oraz podkopać wiarę w demokrację”.
Czytaj też:
Irlandczycy kpią z sąsiadów i zalewają memami ws. brexitu. Wszystko to w stylu Simpsonów