Kilka dni temu książę Filip zrezygnował z uprawnień do prowadzenia pojazdów. Monarcha podjął taką decyzję po tym, jak w styczniu doprowadził do wypadku drogowego. Mąż królowej Elżbiety okazał skruchę po tym incydencie wysyłając list do pasażerów drugiego auta, którym podróżowały dwie kobiety z dzieckiem. Jedna z nich złamała nadgarstek. Książę Filip wyjaśnił, że tego dnia słońce mocno świeciło, przez co nie dostrzegł drugiego pojazdu. Dodał, że w normalnych warunkach nie miał problemu z reagowaniem na zagrożenia drogowe.
Co na to Crown Prosecution Service? Organ będący brytyjskim odpowiednikiem prokuratury zdecydował, że prowadzenie postępowania przeciwko księciu nie leży w interesie publicznym. – Wzięliśmy pod uwagę wszystkie okoliczności w tej sprawie, w tym poziom winy, wiek kierowcy oraz zrzeknięcie się prawa jazdy – wyjaśnił prokurator koronny z CPS East of England, Chris Long, cytowany przez BBC.
Był wstrząśnięty i zszokowany
97-letni małżonek królowej Elżbiety mimo podeszłego wieku wciąż pozostaje aktywny. 17 stycznia skończyło się to dla niego dość groźnie – Filip był uczestnikiem wypadku drogowego. Okazuje się jednak, że miał sporo szczęścia, bowiem nie odniósł żadnych poważnych obrażeń. Z relacji naocznych świadków wynika, że książę osobiście prowadził Range Rovera. Osoby, które pomagały mu wydostać się z auta, twierdziły że Filip był przytomny, ale wstrząśnięty i zszokowany całą sytuacją.
Królewski biograf Hugo Vickers w rozmowie z BBC podkreślił, że dla 97-latka każdy wypadek byłby szokiem. – Wiele lat temu Filip porzucił latanie samolotami, choć jeszcze nie musiał, ale bał się krytyki, która pojawiłaby się, gdyby cokolwiek się stało – zdradził. Oficjalne oświadczenie ws. zdarzenia drogowego z udziałem męża królowej wydał Pałac Buckingham. „Książę Edynburga w czwartek brał udział w wypadku z uczestnictwem drugiego samochodu. Książę nie został ranny. Do zdarzenia doszło w pobliżu rezydencji Sandringham. Na miejscu interweniowała policja” – brzmi komunikat.
Czytaj też:
George Clooney porównuje księżną Meghan do Diany: Wiemy, jak to się kończy