Jak podaje portal Metro, policjanci przeprowadzili swoją akcję w jednym z moskiewskich mieszkań. Stan lokalu był na tyle zatrważający, że funkcjonariusze zdecydowali się na wejście do środka w specjalnych kombinezonach ochronnych. W środku znaleźli sterty rozkładających się śmieci, po których biegały karaluchy. W takich warunkach mieszkała pięcioletnia Lyubov, która teoretycznie znajdowała się pod opieką 47-letniej matki, Iriny Garashchenko. Teoretycznie, bo kobieta nie interesowała się losem swojej córki.
Odwodniona i wygłodzona
Dziewczynka była odwodniona, a gdy podano jej wodę, wypiła od razu dwa litry. Na tym jednak nie koniec. Śledczy przekazali, że pięciolatka miała pierwsze objawy anoreksji, a z jej szyi trzeba było usuwać naszyjnik, który wrósł w skórę. Dziecko było nagie i ciągle płakało, a w mieszkaniu nie znaleziono nawet małych ilości pożywienia. Okazało się, że dziewczynka nie umie mówić i nie ma rozwiniętych umiejętności społecznych, w związku z czym komunikacja z nią jest znacznie utrudniona.
Sąsiedzi przekazali w rozmowie z dziennikarzami, że matka pięć lat temu przyniosła do mieszkania małe dziecko. Później dziewczynka nie była już przez nich widywana, a Garashchenko twierdziła, że oddała je pod opiekę do babci. Mąż kobiety miał być z kolei deportowany na Ukrainę. W rzeczywistości Lyubov ciągle przebywała w mieszkaniu i prawdopodobnie nigdy go nie opuszczała.
Podczas interwencji policji na miejsce przybyła 47-latka, która według sąsiadów przez kilka ostatnich dni nie pokazywała się w mieszkaniu. Nie została jednak wpuszczona do środka. Policjanci zatrzymali kobietę pod zarzutem „usiłowania zabójstwa”. Z relacji sąsiadów wynika, że kobieta była zawsze „dobrze ubrana” oraz miała pracę.
twitterCzytaj też:
Ich dziecko z in vitro ma zespół Downa. Dziewczynka stała się gwiazdą mediów społecznościowych