Chociaż sąd federalny wydał w środę wyrok skazujący Paula Manaforta na karę 43 miesięcy więzienia, to ostatecznie były szef kampanii Donalda Trumpa spędzi za kratkami niemal siedem lat. Ma to związek z wyrokiem z 8 marca, który zakłada 47 miesięcy odsiadki. Wymiar sprawiedliwości uwzględnił jednak dziewięć miesięcy, jakie 69-latek spędził już w areszcie.
Wyraził skruchę
Jak podaje CNN, Manafort usłyszał dwa zarzuty związane ze spiskowaniem na rzecz obcego państwa, do którego przyznał się już we wrześniu ubiegłego roku. Był to element jego umowy z prokuratorami, dzięki której uniknął 10-letniej odsiadki, jaka jest przewidziana za tego typu przestępstwa. Sprawa byłego doradcy Donalda Tumpa wiąże się ze śledztwem prowadzonym przez Roberta Muellera, który bada potencjalny wpływ Rosjan na przebieg kampanii oraz wyborów prezydenckich w 2016 roku.
Jeszcze przed wysłuchaniem werdyktu sądu Manafort wyraził skruchę. – Przepraszam za to, co zrobiłem i za wszystkie działania, które nas tutaj doprowadziły. Chociaż nie mogę cofnąć przeszłości, mogę zapewnić, że przyszłość będzie zupełnie inna. Stoję tutaj zobowiązując się do tej zmiany – podkreślił 69-latek. Dodał, że szczególnie żałuje tego, że swoim postępowaniem zadał ból rodzinie i przyjaciołom. – Wyrażam skruchę z powodu wszystkich popełnionych błędów – podsumował.
Pierwszy wyrok
Przypomnijmy, kilka dni temu były szef kampanii Donalda Trumpa usłyszał wyrok 47 miesięcy więzienia. Wyrok ogłosił w piątek 8 marca sędzia TS Ellis z sądu w stanie Wirginia. – Panie Manafort, jest pan oskarżony o bardzo poważne przestępstwa – mówił ostatniego dnia procesu sędzia Ellis. Zarzuty dotyczyły m.in. prania brudnych pieniędzy, niezarejestrowania się w USA jako „zagraniczny agent” (tj. lobbysta na rzecz obcego państwa), składania fałszywych oświadczeń, oszustw bankowych i podatkowych oraz utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości. Jednym z przestępstw popełnionych przez Manaforta było ukrywanie przed rządową agencją zajmującą się ściąganiem podatków (Internal Revenue Service) dochodu wysokości 6 mln dolarów. – Tak naprawdę to kradzież pieniędzy od każdego, kto płaci podatki – zaznaczył sędzia.
Jak podkreślał „Guardian”, wspomniany wyrok był o wiele łagodniejszy od tego, którego domagał się prokurator. Za tego typu przestępstwa Manafort mógł spędzić w więzieniu od 19,5 do 24 lat. Sędzia odrzucił jednak tak wysoki wymiar kary, wskazując, że były doradca Trumpa nie ma za sobą kryminalnej przeszłości, a obecny wyrok skazuje go na „życie we wstydzie”.
– Spodziewam się, że wyrok, który wydaję, nie wszystkim się spodoba – oświadczył sędzia TS Ellis. – Życie polega na dokonywaniu wyborów, panie Manafort. I życiu z tymi wyborami, których się dokonało. Podejmował pan decyzje, które spowodowały, że usłyszał pan zarzuty i teraz ponosi pan konsekwencje tych decyzji – mówi sędzia. Ellis podkreślił, że lobbysta nie wyraził skruchy.
Czytaj też:
Prezydent Trump przyjedzie do Polski? Szef BBN komentuje