– Wykryliśmy nowe źródła ataku ze strony Chile i Kolumbii, które przeprowadziły ataki cybernetyczne, wspierane przez Stany Zjednoczone, aby uszkodzić system energetyczny w Wenezueli – powiedział prezydent Nicolas Maduro na wiecu w Caracas. Od początku marca Wenezuela zmaga się z poważnymi zakłóceniami w działaniu systemów zasilania, które dostarczają energię do większości regionów w kraju. Awaria na największą skalę miała miejsce 7 marca, kiedy Caracas i inne miasta pozostawały bez elektryczności przez kilka dni. W przeciwieństwie do prezydenta Wenezueli, wielu specjalistów przyczynę powtarzających się awarii widzi w niedoinwestowaniu elektrowni.
Juan Guaido ogłosił się „tymczasowym prezydentem”
Sytuacja w Wenezueli jest napięta. Przypomnijmy – we wtorek 23 stycznia 2019 roku tysiące osób wyszło na ulice stolicy Wenezueli, a także wielu innych miast. Sprzeciwiali się w ten sposób polityce Nicolasa Maduro. Oskarżali prezydenta o to, że w wyniku jego politycznych decyzji kraj stał się „ekonomiczną ruiną”. Jak podaje The Guardian, polityk rozpoczął drugą kadencję 11 stycznia po wyborach, które zdaniem opozycji „nie zostały przeprowadzone w sposób uczciwy”. Oprócz niezadowolenia lokalnej społeczności Maduro musi się również mierzyć z „rosnącą wrogością ze strony USA”.
Przed tysiącami demonstrantów w Caracas lider opozycji Juan Guaido podniósł prawą rękę i ogłosił, że „formalnie przejmuje odpowiedzialność krajowego organu wykonawczego". Nazwał siebie „tymczasowym prezydentem Wenezueli”. Dodał, że jego działanie jest „jedynym sposobem na uratowanie kraju przed dyktaturą i przywrócenie porządku konstytucyjnego”. – Wiemy, że to będzie miało konsekwencje – powiedział do zgromadzonych 35-letni polityk.
Czytaj też:
Brak wody, grabieże, operacje przy latarkach. Wenezuela wprowadziła stan wyjątkowy