Ratownicy zostali wezwani do nieruchomości w Moyhu, niedaleko Wangaratta, w środę 17 kwietnia rano czasu australijskiego. Jak się okazało, Mandi i Paul McDonald zostali zaatakowani przez jelenia na terenie swojej posiadłości. Mężczyzna ze względu na odniesione obrażenia zmarł niedługo po przybyciu służb.
Jego żona została przetransportowana samolotem do szpitala w Melbourne z zagrażającymi życiu obrażeniami górnej części ciała i nóg. Pozostaje obecnie w stanie krytycznym a lekarze walczą o jej życie. – Wiemy, że para trzymała jelenia na od dwóch lat – powiedział dziennikarzom Paul Pursell pełniący obowiązki starszego sierżanta w Wangaratta. – Rodzina jest zdewastowana psychicznie. Nie ma na to słów, jak zostali dotknięci tym wypadkiem – dodał
Jeleń został zabity przez policjantów ze względu na bezpieczeństwo ratowników medycznych, którzy udzielali pomocy rannym.
Czytaj też:
Kazuar zabił właściciela. To „najgroźniejszy ptak na świecie”