W niedzielę 28 kwietnia Hiszpanie po raz trzeci w ciągu ostatnich czterech lat poszli do urn. Po przeliczeniu 99,9 proc. głosów socjaliści z PSOE (Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej) mogą być pewni zwycięstwa. Partia Pedro Sancheza zdobyła 28,7 proc. głosów i obejmie 123 mandaty. Największym przegranym wyborów w Hiszpanii jest centroprawicowa Partido Popular, na którą głos oddało 16,7 proc. wyborców. Tym samym politycy Partii Ludowej otrzymają 66 mandatów - o 71 mniej niż w poprzedniej kadencji. Kolejne miejsce w wyborach zdobyli Obywatele (Ciudadanos) Alberta Rivery z wynikiem 15,9 proc. głosów i 57 mandatami. Dobry wynik odnotowało także Podemos - 14,3 proc. głosow i 42 mandaty. Eksperci zwracają uwagę na fakt, iż po raz pierwszy od lat 70. w Kongresie Deputowanych zasiądą politycy skrajnie prawicowej partii Vox Santiago Abascala. Ugrupowanie zdobyło 24 mandaty.
Choć oficjalne wyniki wyborów nie zostały jeszcze ogłoszone, w hiszpańskich mediach jest pełno spekulacji dotyczących kształtu przyszłego rządu i możliwych koalicji. Tymczasem wicepremier Carmen Calvo zapowiedziała, że socjaliści będą chcieli uformować rząd, na czele którego stanie Pedro Sanchez, samodzielnie. Politycy Unidas Podemos, którzy do tej pory byli najczęściej wymieniani jako możliwy koalicjant PSOE, mają nie otrzymać ministerialnych tek. Calvo dodała, że wyborcy dobrze ocenili samodzielne rządy socjalistów, a Pedro Sanchez chce kontynuować obraną przed 10 miesiącami strategię.