„Save My Ink Forever” to rodzinna firma działająca w Cleveland w amerykańskim stanie Ohio. Założyli ją przed dwoma laty Michael i Kyle Sherwood, balsamiści i pracownicy domów pogrzebowych. Jak przyznają, wszystko zaczęło się od luźnej rozmowy ze znajomym na temat tatuaży ludzi zmarłych. Mężczyźni twierdzą, że oferowane przez nich wcześniej usługi tylko częściowo były w stanie uchronić przed unicestwieniem rysunki pokrywające zwłoki. Postanowili więc opracować całkiem nową metodę, którą z czasem dołączyli do wachlarza swoich usług.
Sherwoodowie na prośbę rodziny chirurgicznie usuwają z ciała skórę z tatuażem i wysyłają do laboratorium, gdzie tkanka jest poddawana specjalistycznej obróbce. Po około trzech miesiącach zakonserwowana skóra oprawiona w ramkę i pokryta szkłem chroniącym przed promieniami UV wraca do rodziny. – Ludzie stawiają urny na kominku, a dla mnie moje tatuaż są o wiele bardziej znaczące. To rzeczywisty fragment człowieka, który coś symbolizuje – zachwala takie rozwiązanie Sherwood. Poniżej efekty pracy firmy „Save My Ink Forever”.
Galeria:
"Save My Ink Forever". Tatuaże zmarłychCzytaj też:
Luke Perry został pochowany w „stroju z grzybów”. Córka aktora wyjawiła jego ostatnie życzenie