Badania wykazały, że szczątki znalezione 15 maja w blokowisku w Chicago należą do Marlen Ochoa-Lopez. Zaginięcie ciężarnej kobiety zostało zgłoszone trzy tygodnie wcześniej. Jak ustalono, przyczyną jej śmierci było uduszenie. Rodzina zabitej twierdzi, że 19-latka została zwabiona do domu za pośrednictwem ogłoszenia na Facebooku, w którym oferowano darmowe przedmioty dla dzieci.
Bliscy zaczęli się niepokoić, gdy Marlen nie odebrała 3-letniego dziecka ze żłobka, a jej telefon przestał odpowiadać. W tym samym czasie służby otrzymały zgłoszenie od kobiety, która twierdziła, że urodziła w domu dziecko. – Utrzymywała, że poród nastąpił dziesięć minut wcześniej. Mówiła, że ma 46 lat, a dziecko nie oddycha, jest bladoniebieskie. Prowadzili reanimację – brzmi raport dyspozytorki pogotowia, relacjonującej sytuację przedstawicielom straży pożarnej. Noworodek został zabrany do szpitala, gdzie do tej pory przebywa w stanie krytycznym. Dziwny „poród” w domu wzbudził podejrzenia śledczych, którzy nakazali badania DNA. Okazało się, że dziecko nie zostało urodzone przez 46-latkę, a pochodzi od... Marlen.
15 maja na posesji znaleziono zwłoki 19-latki. – Twierdzimy, że została zamordowana, a dziecko zostało siłą usunięte z jej ciała po zabójstwie – relacjonował cytowany przez agencję AP rzecznik policji z Chicago, Anthony Guglielmi.