Poprawka, wniesiona przez demokratyczną senator Diane Feinstein z Kalifornii, przewiduje, że warunkiem ostatecznego objęcia nowych krajów programem ruchu bezwizowego będzie stworzenie skutecznego systemu kontroli, który pozwoli ustalić, ilu cudzoziemców przedłuża pobyt w USA po wygaśnięciu ważności wizy.
Ma się też wprowadzić limity liczby przypadków nielegalnego przedłużania pobytu w USA - co oznacza, że kraje, których obywatele je przekroczą, będą wyłączone z programu ruchu bezwizowego.
Alternatywnym warunkiem uczestnictwa w programie ruchu bezwizowego byłoby też jednak nieprzekroczenie limitu 10 procent odmów wiz w ostatnim roku, w którym wizy miałyby obowiązywać podróżnych.
Oznacza to, że wizy będą zniesione dla obywateli krajów, które albo mogą się wykazać odsetkiem odmów wiz nie przekraczającym 10 procent, albo nieprzekroczeniem - nieustalonego jeszcze - limitu przypadków nielegalnego przedłużania pobytu w USA.
Odnośnie do Polski dotychczas obowiązywał limit 3 procent odmów wiz, ale w pierwotnym projekcie ustawy chciano w ogóle zrezygnować z jakiegokolwiek limitu. Według przybliżonych szacunków, ostatnio około 20 procentom Polaków, którzy starali się o wizy amerykańskie, odmawiano ich.
Poprawkę senator Feinstein uchwalono jednogłośnie.
Poprawka jest elementem szerszej ustawy - sponsorowanej przez senatorów Barbarę Mikulski i George'a Voinovicha i popieranej przez administrację prezydenta Busha - która zapowiada zniesienie wiz dla obywateli krajów będących "sojusznikami USA w wojnie z terroryzmem".
Sformułowanie to oznacza militarny udział w wojnach w Iraku i Afganistanie.
Ustawa o zniesieniu wiz jest, z kolei, elementem ustawy o zaostrzeniu środków walki z terroryzmem - zgodnie z zaleceniami komisji ds. 11 września - nad którą w środę Senat rozpoczął debatę.
Po zakończeniu debaty Senat będzie nad nią głosować, ale w trakcie dyskusji tekst może ulec zmianom wskutek dalszych ewentualnych poprawek.
Droga do zniesienia wiz może się wydłużać. Aby ustawa Senatu stała się potem obowiązującym prawem, analogiczną ustawę musi jeszcze uchwalić Izba Reprezentantów. Obie izby muszą następnie uzgodnić wspólną wersję, która po uchwaleniu trafi na biurko prezydenta Busha do podpisu.
Obecny projekt ustawy przewiduje, że warunkiem udziału w programie ruchu bezwizowego jest przede wszystkim wzmocnienie przez kandydujące kraje zabezpieczeń antyterrorystycznych.
Chodzi tu m.in. o takie posunięcia, jak wprowadzenie paszportów biometrycznych - gdzie zakodowane informacje można odczytywać elektronicznie - a także udostępnienie władzom amerykańskim podstawowych danych osobistych podróżnych, którzy udają się do USA.
Nie jest na razie jasne, jak w praktyce miałoby wyglądać przekazywanie tego rodzaju danych w sytuacji masowego ruchu turystycznego z Polski do USA. Jak poinformował PAP rzecznik ambasady RP w Waszyngtonie Piotr Ehrenfeit, wstępnie proponuje się takie rozwiązanie, jak stosowane obecnie w Australii.
Tego rodzaju kontrola podróżnych ma na celu - jak to formułuje projekt ustawy - "zbadanie, czy obywatele danego kraju podróżujący do USA stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa lub pomyślności Stanów Zjednoczonych i ich obywateli".
Rządy krajów kandydujących do programu musiałyby się też zobowiązać, że będą donosiły władzom USA o przypadkach zgubienia lub kradzieży paszportów swych obywateli w ściśle określonym czasie lub udostępniały informacje o tym za pośrednictwem Interpolu.
Projekt ustawy przewiduje, że rząd USA udzieliłby pomocy technicznej we wprowadzeniu przez wspomniane kraje ulepszeń wzmacniających zabezpieczenia antyterrorystyczne.
Nowe, zaostrzone wymogi obowiązywałyby wszystkie państwa uczestniczące w programie ruchu bezwizowego - a więc także kraje Europy Zachodniej, których obywatele od dawna podróżują do USA bez wiz.
W krajach tych - jak wynika z dyskusji w Unii Europejskiej - istnieje silny opór przeciwko udostępnianiu administracji USA danych osobistych ich obywateli.
ab, pap