Cipras wezwał do rozpisania wyborów na cztery miesiące przed upływem kadencji obecnego parlamentu. Głównym argumentem była w tym wypadku deklarowana chęć uniknięcia długiej walki wyborczej, niekorzystnej dla wciąż podnoszącej się po kryzysie gospodarki kraju. Rządząca krajem lewicowa Syriza w niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła bolesną klęskę, tracąc do opozycyjnej Nowej Demokracji aż 9 punktów procentowych. Na prawicowe ugrupowanie zagłosowało 33,1 proc. Greków. Syriza uzyskała 23,8 proc. głósów.
Syriza zdobyła władzę, obiecując Grekom koniec polityki polegającej na surowych oszczędnościach. Gdy jednak wygrała wybory, rzeczywistość - m.in. pod postacią zagranicznych pożyczkodawców i unijnych instytucji - zmusiła ją do odpowiedzialnej polityki. Dopiero w ubiegłym roku zakończony został ostatni z grupy tzw. programów ratunkowych. W tym czasie kraj zapożyczył się na łączną sumę 280 miliardów euro.
Czytaj też:
Albania. Zamieszki po odwołaniu wyborów, demonstranci chcieli zdobyć parlamentCzytaj też:
Trybunał Konstytucyjny odwołał ze sprawowanej funkcji prezydenta Mołdawii