To była prawdziwa godzina szczerości w wykonaniu Jean-Claude Junckera. Szef Komisji Europejskiej przyznał, że nie został poproszony o to, aby w kolejnej kadencji ponownie stanąć na czele tej instytucji. jak tłumaczył, decyzja ta dała mu pewien rodzaj niezależności od państw i rządów, o których poparcie musiałby zabiegać chcąc pozostać na stanowisku na kolejne lata.
Juncker stwierdził, że wolałby być szefem Rady Europejskiej. – Jestem człowiekiem kompromisu. Dobrze jest składać propozycje, dobrze mieć wiele inicjatyw, ale jako przewodniczący Komisji Europejskiej, nie jesteś tym, kto o nich decyduje. Robią to Rada ministrów UE, Rada Europejska. Szef KE dodał, że wolałby nie mieć aż tak wiele obowiązków. – Łatwiej jest mieć pracę na część etatu niż na cały etat. Szef Komisji Europejskiej pracuje 18 godzin dziennie. Przewodniczący Rady Europejskiej trochę mniej – przyznał wywołując śmiech zebranych w sali. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał, czy Donald Tusk ma w tej sprawie takie samo zdanie, Juncker odparł, że z pewnością tak jest.
Polityk stwierdził także, że darzy sympatią przywódcę Stanów Zjednoczonych. – Choć nie zgadzam się w wielu kwestiach z Donaldem Trumpem, to ciężko mi powiedzieć, że go nie lubię. Takie dobre relacje międzyludzkie pomagają w negocjacjach – podkreślił.
Czytaj też:
Maciej Musiał krytykowany za poparcie Parady Równości. Aktor odpowiedział hejterom