Na linii USA - Iran iskrzy od dłuższego czasu, a sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta pod incydentach w Cieśninie Ormuz, m.in. z tankowcami przewożącymi ropę. Amerykańska marynarka wojenna odpowiedzialnością za sabotaż saudyjskich jednostek obciążyła Iran lub jego sojuszników, a prezydent Donald Trump zamieścił na Twitterze szereg ostrych wpisów pod adresem władz tego kraju.
W czwartek Generał Hossein Salami, naczelny dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej powiedział, że Iran jest gotowy do wojny. Wcześniej wojskowy przyznał, że to jego państwo było odpowiedzialne za zestrzelenie amerykańskiego drona szpiegowskiego, który miał naruszyć przestrzeń powietrzną Iranu.
Czytaj też:
Napięta sytuacja na Bliskim Wschodzie. Iran: Jesteśmy gotowi na wojnę z USA
Atakujemy! Albo nie
Okazuje się, że Donald Trump nie planował czekać bezczynnie na dalszy rozwój sytuacji. Jak podaje „New York Times”, w Białym Domu miało dojść do burzliwej narady z udziałem m.in. doradców prezydenta do spraw bezpieczeństwa, czołowych kongresmenów i wojskowych. Informatorzy dziennika twierdzą, że prezydent początkowo zatwierdził decyzję o atakach na irańskie cele, takie jak radary i systemy rakietowe. Rozpoczęły się przygotowania, które jednak na wczesnym etapie odwołano.
„NYT” podaje, że jeszcze o godz. 19 w czwartek wojskowi i dyplomaci wysokiego szczebla byli przekonani, że uderzenie nastąpi. Ostatecznie jednak tak się nie stało. Nie jest jasne, czy było to osobistą decyzją prezydenta, czy też administracja zmieniła rekomendacje pod wpływem nowych informacji. Nowojorski dziennik podkreśla, że nie jest też pewne, czy rezygnacja z ataku teraz jest równoznaczna z całkowitym wycofaniem się z niego w przyszłości.
Czytaj też:
Czy Iran atakuje tankowce w Zatoce Perskiej?