Oburzenie Gruzinów wywołał przyjazd rosyjskiego polityka Siergieja Gawriłowa, zwolennika uznania niepodległości Abchazji i Południowej Osetii, które oderwały się od Gruzji w 2008 roku po wojnie z Rosją. Sprzymierzeniec Władimira Putina pojawił się w Tbilisi na zebraniu legislatorów z krajów prawosławnych.
„Największe upokorzenie tego narodu”
Już sam jego przyjazd wywołał niezadowolenie Gruzinów, a ich emocje dodatkowo podgrzało zajęcie przez Rosjanina w trakcie obrad siedzenia zarezerwowanego dla marszałka. – Apelowaliśmy do rządu, żeby nie pozwolił temu człowiekowi tu przyjechać, ale nas nie posłuchano. Nie tylko pozwolono mu przekroczyć gruzińską granicę, ale zgodzono się, by usiadł na miejscu przewodniczącego parlamentu. To było największe upokorzenie tego narodu i dlatego na ulicach – mimo kul i gazu łzawiącego – pojawił się ogromny tłum (...) – komentował cytowany przez agencję Associated Press Giorgi Ugulawa z opozycyjnej partii Europejska Gruzja.
Ranni po nocnych zamieszkach
Wielotysięczna demonstracja skoncentrowała się wokół budynku parlamentu. Władze skierowały do jej rozproszenia policję. Doszło do nocnych zamieszek, w wyniku których co najmniej kilkadziesiąt osób zostało rannych. Doradca premiera Dawid Siergiejenko mówił o blisko 70 poszkodowanych – 39 policjantach i 30 cywilach. Telewizja Rustavi-2 podaje inne dane – według jej dziennikarzy tylko w jednym stołecznym szpitalu naliczono około stu rannych demonstrantów.
Czytaj też:
„New York Times”: Donald Trump zatwierdził atak na Iran. A później zmienił zdanie