O sprawie poinformował „The New York Times”. Alek Sigley był w trakcie studiów magisterskich z literatury koreańskiej na Uniwersytecie im. Kim Ir Sena w Pjongjangu. Pochodzący z Australii mężczyzna, który ma także chińskie korzenie, fascynuje się kulturą Azji, a w 2011 roku rozpoczął naukę języka koreańskiego. Rok później po raz pierwszy pojechał do Korei Północnej, gdzie wkrótce otworzył biuro podróży oferujące wycieczki dla studentów z innych państw. Poślubił Japonkę, a swoje życie codzienne dokumentował w mediach społecznościowych. Publikował tam zdjęcia z restauracji, sklepów i innych miejsc, co przez władze w Korei mogło zostać potraktowane jako naruszenie.
Zniknęło konto na Facebooku
Sigley regularnie kontaktował się z bliskimi i znajomymi, przez co jego zaginięcie zostało szybko zauważone. Nagle zniknął profil 29-latka na Facebooku, a on sam przestał odbierać telefony. Z informacji przekazanych nieoficjalnie przez południowokoreańskie media wynika, że student został zatrzymany przez władze. Korea Północna nie wydała jeszcze oficjalnego komunikatu w tej sprawie, a australijscy urzędnicy nie są jeszcze w stanie ustalić, co stało się z ich rodakiem.
29-latek w swoich wpisach na Twitterze i Facebooku stronił od treści politycznych. Jednym z nielicznych takich akcentów było komentowanie ubiegłorocznego spotkania Donalda Trumpa i Kim Dzong Una w Singapurze. Sigley cytował wówczas swojego współlokatora, który drwił z prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Czytaj też:
Siostra Kim Dzong Una numerem dwa w Korei? Awansowała na „szczebel przywódców”
Alek Sigley - student z Australii, który zaginął w Korei Północnej