W niedzielę 7 lipca 2019 roku południowokoreańska instytucja (The South Korean Ministry of Unification) potwierdziła, że Choe In-guk, syn byłego ministra Korei Południowej, wylądował w Pjongjangu. Z wstępnych ustaleń wynika, że nie miał wydanego przez władze w Seulu, pozwolenia na podróż.
73-letni Choe In-guk poszedł w ślady swoich rodziców. Choe Tok-sin wraz z żoną przeprowadzili się do Korei Północnej w latach 80. Przedstawiciele kraju, którym rządzi Kim Dozng Un zorganizowali 73-latkowi powitanie na lotnisku. Spotkanie zostało uwiecznione na zdjęciach, które opublikowano w mediach społecznościowych.
73-letni Choe In-guk, cytowany przez północnokoreańską agencję, miał powiedzieć, że „żałuje, że wcześniej nie osiedlił się w Pjongjangu”. Wypowiedział się również w ciepłych słowach m.in. o takich politykach jak Kim Il-Sung, Kim Jong-Il i Kim Jong-Un. Mówił także o ich wielkiej „miłości i opiece”, których doświadczyła jego rodzina. – Zdecydowałem się zamieszkać na stałe w Korei Północnej, chociaż z pewnym opóźnieniem – powiedział Choe In-guk. Syn byłego ministra Korei Południowej deklarował, że zamierza kontynuować pracę swoich rodziców.
Czytaj też:
Najnowszy sondaż. Tylko w tym wariancie opozycja może powalczyć PiS-em